Po dobrych występach w lidze szwedzkiej i angielskiej zawodnik wywalczył awans do przyszłorocznej rundy Grand Prix, a w minioną sobotę triumfował w finale mistrzostw Europy juniorów. Nic dziwnego, że zawodnik rodem z Brazylii był w kręgu zainteresowań polskich klubów. Był, ponieważ kwestie finansowe sprawiły iż chętni odeszli od negocjacyjnego "stołu". Za przyjazd na mecz ligowy do Polski Antonio życzył sobie w granicach 2000 euro plus 250 euro za każdy zdobyty punkt. Tajemnicą poliszynela jest fakt iż cennik ów ma nie zachęcić, a odstraszyć potencjalnych chętnych do zakontraktowania Lindbacka, który po prostu nie ma w tym sezonie ochoty na starty w Polsce. - W tym sezonie mamy starty zaplanowane i trudno jest jeszcze dopasować do tego polską ligę. Wystarcza nam ta liczba startów jaką mamy i być może w przyszłym sezonie będziemy bardziej chętni do rozmów z polskimi klubami - twierdzi jedna z osób pracujących w teamie Lindbacka. Tak więc w tym sezonie w polskiej lidze nie zobaczymy mistrza Europy, a jeszcze kilka dni temu informacje na temat zaawansowanych rozmów z tym zawodnikiem podawał klub żużlowy z Opola. Sam zawodnik już za 10 dni wystartuje w finale IMŚJ we Wrocławiu i będzie należał do głównych faworytów imprezy.