Dzisiaj Kinice, czyli rodzinna miejscowość Zmarzlika, z pewnością nie zasną. Choć Bartosz nie jeździ już w Stali Gorzów, to tamtejsza społeczność wcale się od niego nie odwróciła. Wręcz przeciwnie - specjalnie utworzony fan club jeździ za mistrzem po Polsce i świecie. Dla nich to po prostu "Bartek", a nie żaden tam celebryta. Zmarzlik stworzony był do jazdy na żużlu Nieprzypadkowo wspominamy o Kinicach, bo przecież tam wszystko się zaczęło. Młody Bartek od pierwszych lat życia zarażony był motoryzacją. Pierwszy motocykl dostał od dziadka. Później - jak sam przyznawał - swoją pracą zarabiał na paliwo, aby mógł pojeździć w wolnym czasie. To uczyło go pokory. Zmarzlik to taki zawodnik, który jest doskonały nie tylko technicznie, ale także świetnie czuje sprzęt. Tę umiejętność ma pewnie po swoim tacie. Senior rodu uchodzi za majsterkowicza i złotą rączkę. To on zresztą przygotowywał pierwsze silniki dla swojego syna. Dbał o nie i tuningował. Bartosz wygrywał na nich swoje premierowe biegi. Co ciekawe, w rodzinie Zmarzlików to jego starszy brat Paweł przecierał szlaki w jeździe na żużlu. Kiedy zaczynał mówiło się o nim jako wielkim talencie. W środowisku słychać było jednak głosy, że Paweł rzeczywiście czuje ten sport, ale prawdziwym kozakiem jest jego młodszy brat Bartek. I tak rzeczywiście było. Już w sezonie debiutanckim w 2010 roku dzisiejszy mistrz świata wszedł do żużla wywarzając drzwi. Na początku jego sylwetka na motocyklu jeszcze nie była tak doskonała, ale widać było, że ten chłopak ma wielki potencjał. Trzeba przyznać, że miał też szczęście, bo obdarzony został opieką Tomasza Golloba. Mistrz świata z 2010 roku wówczas startował w Stali Gorzów, a ówczesny prezes klubu Władysław Komarnicki zwrócił się do niego z prośbą o zaopiekowanie się młodą perełką. Gollob przyjął wyzwanie. Dopuszczał Zmarzlika tam, gdzie inni nie mieli prawa przebywać. Był z nim w warsztacie i z bliska przyglądał się pracy nad motocyklami. Dzięki temu zyskiwał niezbędną techniczną wiedzę i chłonął rady wielkiego mistrza. Kontuzja brata mogła zakończyć jego karierę W 2010 roku poważnej kontuzji nabawił się Paweł Zmarzlik. W wyniku upadku uszkodził m.in. kręgosłup. To był cios dla całej rodziny Zmarzlików. - Paweł mnie przekonał, żebym nie karała Bartka za to, co jemu się przydarzyło - mówiła w rozmowie z Interią Pani Dorota, czyli mama Bartosza. A rzecz w tym, że wypadek starszego z braci mógł zamknąć karierę również tego młodszego. Rodzina bała się o ich zdrowie. Nie chcieli ryzykować tym bardziej, że mieli świeżo w pamięci trudne przeżycia Pawła. Na szczęście veto mamy nie trwało długo. To może być skład, co rozniesie ligę. Jest jedno pytanie A skoro mowa o rodzinie, to warto wspomnieć, że mama pełni ważną rolę w teamie zawodnika. Jest jego księgową, dobrym duchem, a całkiem do niedawna chodziła na rozmowy z klubami i negocjowała kontrakty. Teraz zajmuje się tym Paweł, który jest menedżerem Bartosza. Dba także o jego logistykę. Trudno nie wspomnieć także o tacie, który nie bywa już w parku maszyn na każdych zawodach syna jak dawniej, ale na tych najważniejszych turniejach zawsze jest. Zaraża spokojem, a jak trzeba to i rzuci dobrą radą. Gdzie są granice Bartosza Zmarzlika? Polak został mistrzem świata po raz czwarty w wieku 28 lat. Wydaje się, że rekord legendarnego Tony'ego Rickardssona (ma sześć tytułów) nie powinien stanowić dla Bartosza problemu. Tym bardziej, że zdominował światowy żużel. W tym roku w zasadzie nie miał konkurencji. Niektórzy twierdzą, że tylko Rosjanie byliby w stanie mu zagrozić. Ich na razie w cyklu nie ma i na powrót się nie zanosi. W każdym razie Zmarzlik to bez wątpienia numer jeden pod wieloma względami. Umiejętności, technika jazdy, zaplecze sprzętowe i finanse - wszystko to przemawia za naszym mistrzem. Silniki przygotowuje mu Ryszard Kowalski spod Torunia. Bartosz inwestuje wielkie środki w to, aby sprzęt go nie zawodził. Jego to możliwe dzięki rekordowym wpływom. Tylko w tym roku suma przychodów na jego konto powinna spokojnie przekroczyć magiczną barierę 10 milionów złotych. Tego w żużlu jeszcze nie było. Co za wieczór! Mamy trzy medale w SGP2