Droga koszula eksperta! Kasował jak za zboże
Żużlowcy w czapeczkach z logotypami sponsorów, ubrani w teamowe bluzy czy eksperci w koszulach, które są słupem reklamowym dla firm wspierających szeroko pojęty żużel to naturalny widok we wszelkich telewizjach transmitujących sport żużlowy. Trudno wyobrazić sobie podobne sceny choćby podczas studia piłkarskiego. Jak się okazuje, wcielanie się w rolę słupa reklamowego to intratny biznes. Wiemy, ile kasy biorą eksperci za ekspozycję sponsorów.

Środowisko żużlowe znalazło genialny sposób na dodatkową reklamę swoich sponsorów. Codziennością jest sprzedaż gadżetów z emblematami sponsorów poprzez strony internetowe żużlowców. Zyskują na tym sponsorzy, bo są widoczni wszędzie tam, gdzie kibice założą odzież z ich logo, a także sami żużlowcy, bo zarabiają na sprzedaży odzieży.
Eksperci zbijają grubą kasę
Eksperci występujący w telewizji także znaleźli sposób na "dorobienie" paru groszy przy okazji transmisji żużlowych. Nie dość, że płaci im telewizja, to jeszcze sprzedają miejsca reklamowe na koszulach, w których występują podczas nagrań.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić wartość koszuli byłego już eksperta Canal+, Mirosława Jabłońskiego to kwota 80 tysięcy złotych. Tyle należy wyłożyć, by na jego koszuli mieć wyłączność na jeden sezon. To całkiem sporo zważywszy na niski nakład pracy, ale też nic w tym dziwnego. Żużel oglądają setki tysięcy widzów w Polsce. Inni eksperci mają podobne stawki, ale trochę niższe, więc to cena rynkowa. Porównując wspomnianą kwotę do pracy na etacie, średnio Polacy zarabiają niewiele ponad 60 tysięcy złotych na rękę w ciągu roku.
Eksperci są najlepiej widoczni podczas magazynów PGE Ekstraligi czy w programach takich, jak choćby Kolegium Żużlowe transmitowane na Youtube Canal+ Sport. Wówczas kamera skupiona jest na nich. Trzeba przyznać, że to sprytny sposób na dodatkowy zarobek i należy pochwalić ekspertów za obrotność. Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie podobną sytuację choćby podczas meczów piłki nożnej.
Telewizja chce to ukrócić
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sytuacja z darmowymi reklamami na wizji może zostać ukrócona przez stacje telewizyjne. Dlaczego darmowymi? Bo Canal+ czy Eleven Sports nie dostają ani grosza za taką formę reklamy. Oficjalnie jeszcze takich sygnałów nie słychać, ale sytuacja jest dynamiczna i niewykluczone, że zmiany przyniesie już najbliższy sezon.












