Wszyscy są zgodni co do tego, że Paweł Przedpełski zaliczył kompromitujący występ w pierwszej kolejce PGE Ekstraligi. Nie pokonał żadnego rywala, a zdobywając punkt przyjechał przed kolegą z drużyny. Nikt się jednak nie spodziewał, że wyleje się na niego taki hejt ze strony niektórych kibiców. - Czy uodporniłeś się już na hejt, który się na ciebie wylał po pierwszym meczu PGE Ekstraligi? - zagaiła Joanna Cedrych z Eleven Sports po meczu Apatora z Unią Leszno. - Ciężko się uodpornić (na krytykę - dop. red.), jak ktoś życzy najgorszego. Rozumiem, że to sport i każdemu zależy, a tym bardziej mi. Chciałbym przypomnieć, że zdobywanie punktów łączy się z zarabianiem pieniędzy. Jak nie zdobędę punktów, to pieniędzy nie mam. To moje hobby, ale też moja praca. Robię wszystko, co tylko w mojej sile. Dużo czasu poświęcam. Po sparingach i pierwszych treningach wyglądało to bardzo dobrze, ale pogubiłem się z przełożeniami - odpowiedział Paweł Przedpełski, potwierdzając, jakie wiadomości otrzymuje od kibiców. Może liczyć na wsparcie najbardziej fanatycznych kibiców Jak już wcześniej pisaliśmy Paweł Przedpełski może liczyć na wsparcie najwierniejszych kibiców Apatora Toruń. Kapitan toruńskiego zespołu dostał wsparcie bezpośrednio po drugim meczu PGE Ekstraligi z Unią Leszno. Przedpełski ma teraz sporo czasu na przemyślenia i znalezienie optymalnych ustawień do swoich motocykli, bowiem w kolejnym meczu Apator wybiera się na trudny teren do Lublina. Tam nikt niczego nie będzie wymagać od Przedpełskiego. Prawdziwą szansę na pokazanie swoich umiejętności otrzyma w 4. kolejce, kiedy do Torunia zawita Betard Sparta Wrocław. To spotkanie już 3 maja.