Partner merytoryczny: Eleven Sports

Dramat polskiego klubu, litości nie będzie. Stracą największą gwiazdę

Prezydent Gorzowa i honorowy prezes Stali Gorzów byli na rozmowach w PZM. W trakcie spotkania wyszło, że Stal ma 10 milionów złotych długu, z czego połowę musi spłacić do końca tego miesiąca, żeby dostać licencję. Panowie prosili Ekstraligę Żużlową o nadzór, ale to by znaczyło, że Stal musi ciąć koszty i pozbyć się największej i najdroższej gwiazdy Martina Vaculika. To byłby sportowy dramat, ale to i tak najlepszy scenariusz. W najgorszym jest roczny odpoczynek od żużla i likwidacja klubu, bo utrata licencji i przesunięcie do trzeciej ligi, to byłaby absolutna katastrofa.

Martin Vaculik i Oskar Fajfer pozdrawiają kibiców.
Martin Vaculik i Oskar Fajfer pozdrawiają kibiców./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Misja ratunkowa ebut.pl Stali Gorzów. Prezydent miasta Jacek Wójcicki i honorowy prezes klubu Władysław Komarnicki pojawili się w siedzibie PZM, by rozmawiać o scenariuszach dla Stali i prosić o pomoc.

Stal ma 10 milionów złotych długu, litości nie będzie

W trakcie spotkania wyszło, że Stal ma 10 milionów długu, z czego połowę musi spłacić do końca tego miesiąca. Na konta wszystkich klubów Ekstraligi Żużlowej poszły miliony z umowy telewizyjnej, ale już wiemy, że ta kasa nie wystarczy Stali do pokrycia wszystkich zaległości. Prezydent Gorzowa i prezes Komarnicki usłyszeli w PZM, że nie będzie żadnego przymykania oka na długi. Jednak przy spłacie połowy zaległości do końca października jest szansa na licencję nadzorowaną.

To nie jest jednak dobra wiadomość dla klubu. Przy tym poziomie zadłużenia licencja nadzorowana oznacza konieczność pozbycia się największej i najdroższej gwiazdy Martina Vaculika. Słowak, brązowy medalista Grand Prix 2023 ma umowę przekraczającą milion za podpis i 10 tysięcy za punkt. Stal musiałaby go skreślić z listy płac, żeby zejść z kosztów. To byłby początek restrukturyzacji zadłużenia.

TOP 5 akcji meczów 7. kolejki PlusLigi. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Przeniesienie do KLŻ przypieczętuje upadek

Sportowo Stal mocno by na takim rozwiązaniu straciła, ale to i tak jest najlepsza z możliwych opcji. Najgorsza to utrata licencji i przeniesienie do Krajowej Ligi Żużlowej, co w istocie oznaczałoby koniec klubu.

W KLŻ nie ma wielkiej kasy z telewizji ani od sponsorów, budżet mógłbym stopnieć z 20 do raptem kilku milionów. W takiej sytuacji trudno byłoby spłacać jakiekolwiek długi. Dla Stali byłoby nawet lepiej ogłosić upadek klubu i wrócić do ligi po 12 miesiącach z nowym podmiotem, który nie byłby obciążony zaległościami.

Poproszą prezesa o rezygnację, a Unia Leszno czeka

W Ekstralidze i PZM mówią wprost, że sytuacja Stali nie jest ciekawa, ale zostało kilkanaście dni, więc trzeba dać ludziom w Gorzowie szansę. Obecność prezydenta na spotkaniu w PZM oznacza, że miasto chce się aktywnie włączyć do pomocy. Wiemy, że obecny prezes Stali Waldemar Sadowski ma być poproszony o rezygnację, a jego miejsce ma zająć przedsiębiorca Dariusz Wróbel.

Zasadniczo w mieście jest duży optymizm. Być może wynika on z tego, że ustąpienie obecnego prezesa może nakłonić sponsorów do wykupienia lóż na sezon 2025. To by dało Stali duży zastrzyk gotówki. Klub na lożach zarabia około 2 milionów rocznie. Fakt, że część pieniędzy, która powinna znaleźć się w przyszłorocznym budżecie, zostałaby przejedzona już teraz, nie ma większego znaczenia. Stal musi się ratować wszelkimi dostępnymi środkami.

Ewentualny upadek Stali oznaczałby, że do Ekstraligi wróciłaby FOGO Unia Leszno. Klub zbudował już skład na pierwszą ligę i zgodził się na odejście Damiana Ratajczaka, ale zwleka z podpisaniem papierów pieczętujących transfer. Ratajczak ma być puszczony dopiero na koniec procesu licencyjnego.

Prezes PZM Michał Sikora gratuluje Maciejowi Janowskiemu srebrnego medalu./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Martin Vaculik/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Stal Gorzów/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem