Sidecary to odmiana żużla bardzo popularna w Niemczech i Holandii. W zasadzie wygląda to tak, że motocykl przeznaczony jest dla dwóch osób. Jedna kieruje, druga jest odpowiedzialna za odpowiednie ułożenie maszyny na wirażach (musi się wówczas odpowiednio uchylać, pełni bardzo ważną funkcję). W Polsce praktycznie nikt tej odmiany żużla nie uprawia, ale za naszą zachodnią granicą mają na jej punkcie istnego "świra". Niestety, wyścigi sidecarów potrafią również przynosić tragiczne wiadomości. W sobotę podczas zawodów w Eenrum doszło do strasznego wypadku niemieckiej załogi, której członkiem był Florian Niedermeier (rodzina Mario Niedermeiera, znanego z występów w polskiej lidze). 37-letni zawodnik wraz ze swoim partnerem wpadł w bandę, a następnie wyleciał za nią. Wszystko to na prędkości większej niż generuje klasyczny żużel (sidecary przeważnie odbywają się na długich torach). - Huk był przerażający. Wyproszono nas wszystkich ze stadionu, a zawody przerwano. Jesteśmy wstrząśnięci - mówi nam Jens Haaerma, jeden z kibiców obecnych na zawodach. To kolejna śmierć w tym roku. Maj również był tragiczny Przypomnijmy, że w maju podczas zawodów oldboyów w niemieckim Mulmshorn życie stracił blisko 70-letni Wolfgang Henselak. On też nie opanował motocykla i na pełnej prędkości uderzył w bandę, która akurat na tamtym torze usytuowana jest bardzo daleko od krawędzi toru i niestety, powoduje czasem rozwinięcie jeszcze większej prędkości w przypadku utraty kontroli. Niemieckiego weterana nie udało się uratować teraz jego los podzielił dużo młodszy kolega. To tragiczny rok dla mniej znanych w Polsce odmian żużla. Wracając do Floriana Niedermeiera, to był on osobą powszechnie lubianą, stąd też ogromny smutek w środowisku i pewnego rodzaju niedowierzanie w to, co się stało. Niemiec od dawna jeździł w różnych odmianach żużla, był bardzo "elastyczny", bo startował także w lodowej odmianie tego sportu oraz w galach "Drift on ice" rozgrywanych w Niemczech każdej zimy. Raczej nigdy pierwszoplanowych ról nie odgrywał, ale zawsze można było liczyć na jego obecność.