- Nicki od kilku lat jest naszym filarem. To koń pociągowy drużyny. Sytuacja jest niekomfortowa. Jesteśmy z nim w kontakcie. Nicki twierdzi, że jego dyspozycja to nie jest brak sił w rękach, ale w całym ciele. Nie czuje się na siłach tak, jakby sobie tego życzył. Jutro Nicki udaje się na kompleksowe badania zdrowia w Danii, bo w zdrowiu szuka przyczyn słabości. Myśleliśmy, że po meczu na trudnym torze w Krośnie jego problemy się skończą. W Toruniu sytuacja się powtórzyła, choć Nicki nie miał żadnego problemu po obchodzie toru przed meczem - mówił prezes GKM-u Grudziądz, Marcin Murawski podczas magazynu PGE Ekstraligi na antenie Canal+ Sport 5. Sam Pedersen krzyczał po swoim drugim starcie, że z jego ciałem dzieje się coś niedobrego. Trzykrotny indywidualny świata nie ma siły utrzymać motocykla. Przypomnijmy, że jeszcze pół roku temu wiele osób wróżyło mu zakończenie kariery po poważnej kontuzji złamania kości miednicy oraz panewki biodrowej. GKM już nie zaryzykuje Grudziądzanie zdają już sobie sprawę ze stanu zdrowia Nickiego Pedersena. Sztab trenerski GKM-u już nie zaryzykuje kolejnego startu duńskiego mistrza świata, dopóki Pedersen sam nie stwierdzi, że jest w pełni gotowy do jazdy. Menedżment nie będzie też kombinować, by puszczać Pedersena po równaniu toru, co powinno teoretycznie ułatwić jazdę Duńczykowi. - Nicki musi być w takiej dyspozycji, by odjechać cały mecz. Nie możemy patrzeć na to, jaki numer dostanie. Sam stwierdził, że może wyjechać na tor, ale może to być niebezpieczne dla innych. Musimy mieć pewność, że Nicki pojedzie zawody w 100% przygotowany. Jest możliwość stosowania zastępstwa zawodnika. Jeśli Nicki nie będzie się czuł na siłach, nie będziemy ryzykować. W Toruniu tor był normalny i myśleliśmy, że Nicki sobie poradzi. Wyszło inaczej. Dopóki Pedersen nie będzie w stu procentach pewny, że odjedzie cały mecz, pojedziemy Szczepaniakiem albo zastępstwem zawodnika. - powiedział Murawski. Nie oprą na nim zespołu W ostatnich latach budowanie drużyny w Grudziądzu zaczynało się od zakontraktowania Nickiego Pedersena. W obecnej sytuacji to może się zmienić, a zdaniem prezesa Murawskiego - już przed bieżącymi rozgrywkami się zmieniło. Stąd właśnie zakontraktowanie Maxa Fricke’a. - Na razie jest za szybko by mówić, czy można oprzeć drużynę na 47-latku. Szanuję Nickiego za to, co zrobił dla drużyny przez ostatnie lata. Teraz ludzie na niego plują. Nie opieramy tylko drużyny na Nickim. Myślę, że zbudowaliśmy skład odmłodzony i 90 procent osób było tego składu zadowolonych. Jesteśmy teraz deptani w internecie, a tego nie chcemy. Chcemy się podnieść z kolan - powiedział stanowczo Marcin Murawski.