Ciąg dalszy problemów z lubelskim torem. Oglądając piątkowy mecz Platinum Motoru z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz (55:35) przypomniały się obrazki z Krosna, gdzie sędzia Paweł Słupski przerwał zawody po 9. biegu. Tym razem udało się dojechać do końca, ale kto wie, co będzie następnym razem. Rok temu plandeka nie była problemem Rok temu Motor też rozkładał plandekę na torze, ale nigdy nie było takich problemów, jak teraz. Bo teraz tor niby został przygotowany do meczu, ale po siódmym biegu się rozleciał. Kolejne kosmetyki pomagały tylko na chwilę Zrobiły się dziury. Wpadali w nie zawodnicy gospodarzy Frederik Lindgren i Mateusz Cierniak, tracąc punkty na trasie. Przy tak słabym przeciwniku, jak GKM nie miało to znaczenia. Jak przyjedzie ktoś mocniejszy, będzie kłopot. Mistrz musi czym prędzej, coś z tym torem zrobić. Choćby z tego względu, że jeśli uda się w sierpniu postawić na nogi Dominika Kuberę, to wypuszczenie go na ten tor będzie ogromnym ryzykiem. Zawodnik świeżo po kontuzji kręgosłupa zdecydowanie nie powinien jeździć na nieprzewidywalnym torze. Naukowcy z politechniki i zgubne skutki dosypki Kłopoty Motoru rozpoczęły się od jesiennej dosypki. Wtedy po konsultacji z naukowcami z politechniki Motor dołożył glinki. Chciano dobrze, ale wyszło fatalnie. To, że Motor tak długo nie mógł wrócić po zimie do treningów na domowym torze, to jest wina tej nowej mieszanki. Pierwszy i drugi mecz odwołano, a te cztery, które już się odbyły, to była droga przez mękę. W ciemno można obstawić, że to właśnie przez tor Motor przegrał u siebie ze Spartą Wrocław. Bartosz Zmarzlik w tamtym meczu kompletnie zgłupiał i zaliczył najgorszy mecz od kilku lat. W play-off na takim torze zaczną się schody Poza tym, o ile teraz jazda na takim torze, uchodzi Motorowi płazem, o tyle w play-off mogą się zacząć schody. GKM przyjechał zaprogramowany na porażkę i nie protestował. Jeśli jednak komuś będzie zależało na dobrym wyniku, to wytoczy wszystkie możliwe działa. A niestety to wygląda tak, że Motor nie ma żadnej kontroli nad torem. Gospodarze nie wiedzą, jak on się zachowuje. Kilka dni temu odwołano zawody 250cc. Zawsze mogą poprosić Demskiego o pomoc Ktoś powie, że teraz będzie lepsza pogoda, więc powinno być lepiej. Pewnie tak, ale dobrze by było, jakby Motor popracował mocniej nad swoim torem. Choćby po to, żeby wiedzieć, jak zachowuje się w trakcie polewania. Żeby potem nie doszło do takiej sytuacji, że będzie słońce, nawierzchnia zostanie polana i za chwilę się rozsypie. Motor zawsze może poprosić o pomoc Leszka Demskiego z GKSŻ. On był konsultantem kiedy budowano tory we Wrocławiu i w Łodzi. Tam wszystko gra, więc przy jego nadzorze można by lubelski tor uczynić znowu zdatnym do użytku. Na razie jest to tykająca bomba. A po ostatnich doświadczeniach z Krosna warto dmuchać na zimne.