O tym, że źle się dzieje w H.Skrzydlewska Orle Łódź mówił nam jakiś czas temu Oskar Polis. - Zima, nie ukrywam, była nerwowa. Jest nas o jednego więcej i jak powiedziano, że będzie rywalizacja o skład, to stres był. No a teraz jest jeszcze większy, bo wiem, że trzeba dobrze pojechać, żeby wystąpić w następnym meczu. Nie jest to fajne i nie będę tego ukrywał - opowiadał nam Polis. Był na dnie. Polski inżynier stawia na nogi mistrza świata Trener zmienił reguły w trakcie gry Ta rywalizacja o skład miała polegać na tym, że najsłabszy zawodnik w danym meczu miał tracić miejsce w składzie. W pierwszym najsłabszy był Luke Becker, ale nie pojechał ostatecznie... Polis. Wtedy zawodnicy mieli usłyszeć od trenera Macieja Jądera, że zagraniczni zawodnicy będą wymieniani tylko w wyjątkowych sytuacjach, a normalnie będzie rotował polskimi seniorami. Do Jądera też dzwoniliśmy jakiś czas temu, by porozmawiać o rywalizacji w Orle, ale nie miał dla nas czasu. Tymczasem w drużynie dzieje się coraz gorzej. - Na treningach mamy Grand Prix. Ścigamy się między sobą, a szkoleniowiec ma rozpisany program i liczy nam punkty. Po takim czymś jesteśmy kompletnie wypruci i pozbawieni najlepszego sprzętu, bo silniki są po takich treningach zajechane - mówi nam jeden z zawodników, prosząc o anonimowość. Szukają zawodników. Gała przyjechał na trening, teraz ma się pojawić Kemp Czarę goryczy przelały ostatnie treningi i spotkanie, które miało służyć naprawie sytuacji, a finalnie tylko ją pogorszyło. Działacze Orła widząc, że nie ma wyników, ściągnęli do Łodzi Adriana Gałę. Miał podpisać kontrakt i dołączyć do szerokiej kadry i rywalizacji, ale wypadł blado na przyczepnym torze. Padają jednak kolejne nazwiska. Teraz ma przyjść Drew Kemp (ze składu ma wylecieć Benjamin Basso). Słyszy się, że klub może też nawet sięgnąć po Mateja Zagara i Kennetha Bjerre. Jednak i bez nowych twarzy na treningach jest ostro, a zawodnicy wożą się po płotach, skarżąc się jeden na drugiego. Polacy skarżą się, że rywalizacja nie jest uczciwa, bo Becker na treningach jeździ według nich na karbonowych kołach. Normalnie są one zabronione i w lidze nie można na nich startować. Te koła są bardzo ciężkie, co daje startującemu na nich zawodnikowi przewagę. Gapiński dostał wolne na urodziny, to go uratowało Trudno jednak winić Beckera, że próbuje wywalczyć miejsce w składzie. W końcu po pierwszym meczu omal go nie stracił, a to, co dzieje się na treningach, jest bardzo dziwne. Z relacji od osób pracujących w klubie wiemy, że Polis wyleciał ze składu i nie pojechał na mecz do Bydgoszczy, choć na treningu przed zawodami nie było Tomasza Gapińskiego. Poprosił o zwolnienie, bo miał uroczystość rodzinną. I na absencji zyskał, a stracił Polis, który na trening przyjechał. Spotkanie drużyny, na którym próbowano wszystko wyprostować, zaczęło się od tego, że trener Jąder przyznał, że chce stawiać na młodych, co nie zamykają gazu. Już chciał odstawić Gapińskiego, gdy pani dyrektor klubu Agnieszka Szafran, która przyszła ze Skrzydlewskim, zwróciła uwagę na to, iż Kaczmarek dostaje w meczach słaby numer, co pozwala mu zdobyć więcej punktów. Jąder, który, zanim został trenerem Orła, pracował jako mechanik u Kaczmarka, wycofał się z pomysłu i zarządził trening i rywalizację o skład na mecz z INNPRO ROW-em. Na treningu leciały iskry, Kaczmarkowi puściły nerwy Na treningu leciały iskry, a finalnie odpadł Kaczmarek, któremu trener po jednym z wyjazdów zapisał defekt, bo zawodnik przejechał półtora okrążenia (ściganie było rozpisane na dwa kółka) i podjechał do swojego mechanika. Kiedy Kaczmarek usłyszał, że w meczu z ROW-em nie pojedzie, podszedł do trenera, żeby pogadać i wszystko wyjaśnić. Jąder znów był gotowy wpisać go do składu kosztem Gapińskiego, ale wtedy znowu odezwała się pani dyrektor i sytuacja wróciła do punktu wyjścia. Skończyło się to wszystko tak, że Kaczmarek powiedział kilka mocnych słów, trzasnął drzwiami i wyszedł (był wściekły, bo żeby przyjechać na trening musiał się wypisać na własne życzenie ze szpitala), a potem jeszcze wysłał komuś zdjęcie. Nie wiemy, co na nim było, ale wiemy, że ludzie z klubu zaczęli wydzwaniać do Kaczmarka. Próbowaliśmy się kontaktować z właścicielem klubu Witoldem Skrzydlewskim, ale nie odpowiedział na nasze pytanie o awanturę z Kaczmarkiem. Wiele jednak wskazuje na to, że bez drastycznych ruchów i czytelnej sytuacji, gdy idzie o rywalizację o skład, nie ma szans na przebudzenie Orła w tym sezonie. Orzeł wstrząsany takimi konfliktami jest kandydatem numer 1 do spadku. 18-krotny mistrz Polski w opałach. Jadą mecz o życie, ta symulacja mówi wszystko