Nieprawdopodobną huśtawkę emocji zapewniły nam obie drużyny w czwartkowy wieczór. Po stronie zielonogórskiej ciśnienie puściło jeszcze przed końcem spotkania. Po czternastym wyścigu Piotr Pawlicki ruszył w kierunku obozu Krono-Plast Włókniarza. Wszystko przez jeden gest. Wstali z kolan, gwiazdor ruszył w ich kierunku NovyHotel Falubaz kontrował spotkanie od drugiej serii do wyścigów nominowanych. W pewnym momencie wydawało się, że goście zwyciężą to bez większego problemu. Nagle przewaga zaczęła topnieć, a emocje sięgały zenitu. Gospodarze odzyskali nadzieję po szarży Madsa Hansena w czternastej gonitwie. To właśnie jego triumf był tym kluczowym. W obozie Włókniarza wybuchła wówczas ogromna radość, bo rezultat 5:1 w ostatnim biegu dawał im remis. Wtedy właśnie do przepychanek, kiedy Pawlicki podbiegł w stronę miejscowego mechanika klubowego. Obu panów rozdzielał prezes Michał Świącik. Atmosfera zrobiła się bardzo gorąca. Legendzie puściły hamulce, pokazał, gdzie jego miejsce Pawlicki miał tłumaczyć, że w trakcie euforii częstochowianie prowokowali i wymachiwali coś w ich kierunku. Chwilę potem Radosław Jeż, mechanik klubowy Włókniarza podszedł do Rasmusa Jensena i złapał go za koło. Zawodnik się uśmiechnął, przygotowując się do wyjazdu na tor. Inaczej zareagował Piotr Protasiewicz, który wygonił go stamtąd, będąc wyraźnie wściekłym. Ta sytuacja pokazała, że Falubaz nie ma wszystkiego pod kontrolą. Mając tak wielką przewagę powinni do samego końca pilnować rezultatu. Tu natomiast wkradła się spora nerwowość i niepewność, o czym świadczą obrazki z parku maszyn. W ostatniej gonitwie przegrali podwójnie, a w dodatku czerwoną kartką ukarano Jensena. Arbiter uznał, że Duńczyk upadł celowo na ostatniej pozycji, by wymusić powtórkę i przedłużyć szansę na zwycięstwo. Tak się nie stało, więc musieli zadowolić się jednym punktem.