Tak słabego beniaminka nie było już dawno Zakończenie rundy zasadniczej to także koniec sezonu dla beniaminka z Ostrowa, który z hukiem spadł do niższej ligi. Jeszcze przed sezonem wiązaliśmy z drużyną Mariusza Staszewskiego ciche nadzieje, że zdołają uniknąć czarnego scenariusza. Punktować mieli juniorzy, odrodzić miał się Chris Holder, a doświadczeni Polacy - Grzegorz Walasek i Tomasz Gapiński mieli przeżywać drugą młodość. Okazuje się jednak, że w większości były to jedynie pobożne życzenia, a ostrowianie z hukiem spadli z ligi. Było tak źle, że nie wygrali ani jednego meczu. Ich mecze cieszyły się w telewizji najmniejszą oglądalnością, bo przecież z góry można było zakładać wynik meczu. Czy za rok beniaminek będzie miał większą siłę rażenia? Niestety, ale obawiamy się, że kolorowo znów nie będzie. Tylko para Motor - Unia ma swojego faworyta W PGE Ekstralidze runda zasadnicza już za nami i czas na ćwierćfinały. Od początku rozgrywek wielu narzekało na emocje (a właściwie ich brak), dlatego teraz wszyscy ci mogą zacierać ręce. Motor - Unia, Stal - Apator, Włókniarz - Sparta. Tak wyglądają pary w pierwszej rundzie play-off. Wnioski? Chyba tylko starcie lublinian z leszczynianami będzie miało swojego wyraźnego faworyta. W pozostałych dwumeczach wszystko może się zdarzyć. Stal normalnie byłaby faworytem do pokonania Apatora, ale podopieczni Stanisława Chomskiego są obecnie rozbici przez kontuzje. Włókniarz jest mocny, ale Sparta z kolei też się rozpędza. Gdyby nie błędy w Toruniu, to najpewniej w niedzielę pokonaliby Apator i dziś jeszcze inaczej spoglądalibyśmy na siłę mistrzów Polski. Można nawet zaryzykować tezę, że wrocławianie są dziś najbardziej nieprzewidywalną drużyną w lidze. Stać ich dosłownie na wszystko. To małżeństwo nie ma już sensu Piotr Pawlicki żegna się z Fogo Unią Leszno po tym sezonie, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że to najlepsze rozwiązanie dla obu stron. Od kilku dobrych sezonów mówi się i pisze o potencjalnym powrocie do formy przez młodszego z braci, ale z każdym rokiem wydaje się, że jest do tego coraz dalej. Klubowi nie opłaca się wyrzucać milionów na Pawlickiego, który i tak niczego nie gwarantuje. On sam zresztą potrzebuje nowych wyzwań. Miniony weekend dobitnie pokazał, w jak dużym dołku formy jest Pawlicki. Przeciętny mecz przeciwko Włókniarzowi i słaby występ w 2. rundzie Indywidualnych Mistrzostw Europy. Swoją drogą Unia weźmie po sezonie Bartosza Smektałę i czeka ją nie lada wyzwanie. Ich wychowanek odkąd odszedł z Leszna jedzie znacznie poniżej swojego potencjału. Męczy się trochę jak wcześniej wspomniany Pawlicki. W budżecie klubu po tej roszadzie zostanie kilkaset tysięcy, ale zimą trener Piotr Baron będzie musiał się zastanowić, jak wskrzesić nowe moce w Smektałę, który potencjał ma na znacznie większe zdobycze. Zobacz też: Mają już prawie cały skład. Wychowanek zostaje w domu Faworyt poległ! Bez swojego diamentu nie są już tacy mocni Kino akcji w Toruniu. Mistrz Polski pchnięty w paszczę lwa