Obecny sezon nie jest dla Fajfera przesadnie udany. W tym momencie legitymuje się średnią na poziomie 1,458 pkt./bieg i jest najsłabszym seniorem w talii trenera Tomasza Bajerskiego. W meczu z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz był jednak drugim najlepszym zawodnikiem SpecHouse PSŻ-u Poznań - w sześciu startach zdobył 8 punktów. - Można powiedzieć, że było dziś trochę w kratkę - mówił Fajfer o swoim występie. - Atmosfera dziś była bardzo nerwowa. Tak naprawdę nie było wiadomo, czy pojadę dzisiaj w meczu, czy nie. O 10 dostałem telefon, że jednak jadę, więc być może stąd trochę nerwowości w mojej jeździe, bo chciałem się pokazać bardzo dobrze. Sądzę, że było okej, ale jest wciąż sporo do poprawy - mówił wychowanek gnieźnieńskiego Startu. Szczególnie interesujące jest to, co powiedział Fajfer o atmosferze w dniu meczu. Okazuje się, że w jego miejsce miał się zjawić inny zawodnik. - Miał jechać ktoś inny i nie wiem, co tam się stało, ale jednak nie pojechał. Chłopak był już nawet rozpakowany w parku maszyn maszyn, ale pojechał do domu, więc działacze zadzwonili do mnie, że jednak jadę - relacjonował żużlowiec poznańskiej drużyny. Jak ustaliła Interia, wspomnianym chłopakiem był Michael Palm Toft, 31-letni Duńczyk, spisujący się od kilku sezonów bardzo dobrze na brytyjskich torach. Fajfer, pomimo wpadek, był drugim liderem PSŻ-u Kevin Fajfer wspomniał o nerwowej atmosferze i niepewności związanej z miejscem w składzie. W jego jeździe nie było tego widać, bo z każdym biegiem spisywał się coraz lepiej. Nie ustrzegł się jednak wpadki, bo w biegu dwunastym upadł z własnej winy. - Po pierwszym biegu zrobiliśmy bardzo małą korektę, trafiliśmy od razu. W przedostatnim biegu wjechałem w koleinę, podniosło mnie, nie opanowałem motocykla i upadłem. Szkoda, bo dorobek mógłby być o wiele większy. Mamy osiem punktów, dużo pokory, dużo pracy i dużo jazdy przede wszystkim przede mną - mówił żużlowiec PSŻ-u Poznań. Porażka poznaniaków była sporą niespodzianką. Fajfer przez chwilę błyszczał, jednak niektórzy jego koledzy przez cały mecz błądzili jak dzieci we mgle. Co zawiodło, że PSŻ przegrał tak wysoko? - Każdy na pewno pogubił punkty. Ja gdy w drugim starcie dałem się objechać, później upadłem, więc też, powiedzmy, dwa punkty uciekły. Jak to w Poznaniu bywa, bardzo ważny był start, a my mieliśmy je słabe, brakowało dojazdu, zrozumienia trochę pierwszego łuku, więc jest kiepski wynik - nie szukał wymówek Fajfer.