Prezentacja tegorocznego zespołu Fogo Unii odbyła się z wielką pompą. W słynnej w regionie hali Trapez z żużlowcami spotkały się tłumy kibiców. Takie sceny pokazują, że głód żużla w Lesznie jest ogromny i pomimo niezbyt imponującego składu, podopieczni Rafała Okoniewskiego od początku do końca nie będą narzekać na brak wsparcia. Korzystając z okazji, działacze połączyli wydarzenie z finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Fani licytowali mnóstwo wyjątkowych fantów. Furorę zrobił zwłaszcza kask Andrzeja Lebiediewa. Zwycięzca zaoferował za niego kwotę ponad trzech tysięcy złotych. Więcej TUTAJ. Na wydarzeniu miał też miejsce wzruszający moment, o którym kibice dowiedzieli się dopiero w poniedziałek. Na Facebooku w formie wideo przedstawiono krótką historię z młodym fanem popularnych "Byków" w roli głównej. Narysował on rysunek przedstawiający Janusza Kołodzieja i pragnął spotkać się ze swoim idolem, by pokazać mu go osobiście. - Idziemy go poszukać? - zaproponował więc autor nagrania. Misja zakończyła się powodzeniem. Żużlowiec był pod ogromnym wrażeniem pracy chłopaka i po krótkiej pogawędce przekazał mu autograf z dedykacją. Są dumni z własnego klubu. „Tak się powinno wychodzić do kibica” Mina młodego dżentelmena wyrażała więcej niż tysiąc słów. Kibic długo nie potrafił dojść do siebie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W pewnym momencie zaszkliły mu się oczy. - My też się wzruszyliśmy - napisał klub w opisie. - Właśnie w ten sposób powinno się wychodzić do kibica. Do tych młodszych jak i starszych. W ten sposób można przyciągnąć kibiców na stadion. Jak kibic zobaczy, że zawodnicy jak i klub wychodzą również do nich to po prostu okazuje się wzajemny szacunek, a on dużo może dać - skomentował pan Jarosław. Podobnych opinii zadowolonych osób znajdziemy multum. Leszczyńscy marketingowcy zrobili kawał dobrej roboty. Co najważniejsze, nie jest to ich jednorazowy wyskok. W kolejnych dniach żużlowcy udali się na przykład do jednej ze szkół podstawowych. Maskotka natomiast wybrała się do Zielonej Góry na urodziny Motomyszy, czyli jej koleżanki po fachu z Zielonej Góry.