Kiedy Oskar Fajfer przenosił się ze Startu Gniezno do ekstraligowej Gezet Stali Gorzów, to zatrudnił do współpracy mechanika mistrzów Dariusza Sajdaka. Liczył, że z jego pomocą lepiej ogarnie sprawy sprzętowe i zyska mocną pozycję w najlepszej żużlowej lidze świata. Nietypowa usterka. Kiedy to zobaczył było już za późno Sajdak zachorował, a Fajfer poszedł do sądu Fajfer podpisał z Sajdakiem roczny kontrakt. Jednak tuż przed startem ligi mechanik zachorował na serce. Trafił do szpitala, przeszedł operację, a lekarze zalecili mu odpoczynek od fizycznej pracy. Sajdak chciał zmienić warunki umowy, oddać części swojej gaży, żeby Fajfer mógł zatrudnić kogoś do "czarnej roboty". Sajdak chciał dalej pomagać, ale już jako mentor. Żużlowiec nie chciał się zgodzić na taki układ. Nie tylko rozstał się z Sajdakiem, ale i skierował sprawę do sądu. Domagał się 30 tysięcy złotych odszkodowania. Wyrok w tej sprawie zapadł kilka tygodni temu. Fajfer się nie odwołał. - Wszystko mu wytłumaczyłem. Nie zdecydował się na kontynuowanie sprawy - mówił nam kilkanaście dni temu Jerzy Synowiec, który reprezentował w sądzie interesy zawodnika. Teraz Sajdak triumfuje. Od początku dziwił się Fajferowi Sajdak oczywiście triumfuje. Od początku utrzymywał, że Fajferowi nie należy się ani złotówka. Wynagrodzenie mechanik dostał wyłącznie za wykonaną pracę. Nie wziął ani grosza a konto. Od początku dziwił się żądaniom Fajfera. Nie rozumiał, dlaczego ma mu zapłacić 30 tysięcy. Finał jest taki, że Sajdak nic nie stracił, a Fajfer musiał zapłacić jego żonie. Mecenas Joanna Gruchalska-Sajdak reprezentowała bowiem męża w tej sprawie. - Po uprawomocnieniu wyroku druga strona była zobowiązana do pokrycia kosztów. W tym do opłacenia adwokata męża. Pan Fajfer został o to poproszony, ale nie odpowiadał, więc komornik zajął mu konto - tłumaczy nam pani Gruchalska-Sajdak. Komornik zajął konto Fajfera Komornik ściągnął z konta Fajfera 3617 złotych. Mogło być jednak gorzej. - Komornik mógł wejść do klubu, w którym występuje zawodnik - przyznaje pani adwokat. - My jednak nie chcieliśmy dolewać oliwy do ognia. Liczyliśmy, że obejdzie się w ogóle bez komornika, ale w sytuacji, w której druga strona zbyła nasze pisma i prośby, nie mogliśmy postąpić inaczej. Koniec tego procesu nie jest taki, jak spodziewał się zawodnik. Dziwne jest jednak przede wszystkim to, że do tego procesu doszło. Od byłego działacza Stali usłyszeliśmy, że Fajfer świetne wejście w sezon zdecydowanie zawdzięcza Sajdakowi, który świetnie przygotował jego silniki. Wszystko się jednak zużywa. Gdy silniki dopieszczone przez Sajdaka poszły do serwisu, już tak kolorowo nie było.