23-letni zawodnik to jeden z tych łotewskich brylancików, którzy w ostatnich latach wypłynęli na szersze wody. Oczywiście obecnie oczy większości obserwatorów zwrócone są na rewelacyjnego Francisa Gusta, bo to on rozwija się najszybciej i ma jeszcze przed sobą dwa lata startów w gronie juniorów. Wszyscy jednak pamiętają, że kilka lat temu nadziejami tamtejszego żużla byli Trofimow, Kurmis czy Michaiłow właśnie. Dwóch pierwszych już nie jeździ, a trzeci ma wielkie problemy sportowe. Zapewne czeka go sezon na ławce lub powrót do 2. Ligi. Wątpliwe, by była tu jakaś trzecia opcja. Problemem Michaiłowa nie jest tylko słaby poziom sportowy. Łotysz ma niezbyt profesjonalny team, wszystko robi po kosztach. To zrozumiałe w tym sensie, że może dysponować ograniczonym budżetem. Nie miał jeszcze kiedy dorobić się na torze. To jednak przekłada się na wyniki, które są coraz gorsze. A kluby to widzą. Prezes Jerzy Kanclerz w wywiadach dawał do zrozumienia, że otoczenie Michaiłowa nie pomaga mu w poprawie swoich wyników. Mówiąc wprost, zawodnik wziął przysłowiowego "pana Józka", bo przecież trzeba tylko koło dokręcić czy zębatkę zmienić. To tak jednak nie działa. Berge też to przechodził Podobne zarzuty do niedawna były wobec innego żużlowca z przeszłością w Polonii, Dimitriego Berge'a. Francuz również przez długi czas miał wokół siebie totalnych amatorów, którzy na pewno nie przyczyniali się do jego postępów sportowych. Były to osoby z Bydgoszczy, wzięte bo były tanie i pierwsze z brzegu. Z takim teamem nie da się jednak niczego poważnego zbudować. Zawodowy żużlowiec musi mieć zawodowych mechaników, a nie hobbystów z marzeniami. Berge to zrozumiał, teraz pytanie czy zrozumie też Michaiłow. Pewne rzeczy trzeba przewartościować. Michaiłow wciąż jest młody i nadal ma wielki potencjał, bo talent tak po prostu nie zniknie. Jest już jednak seniorem i ma jakieś nazwisko, więc pojawiły się oczekiwania. Tym bardziej, że rok temu bardzo mocno i twardo negocjował kontrakt, zostawiając kluby na lodzie. Teraz te kluby już go nie chcą. Jeżeli Oleg nie zrobi rachunku sumienia i nie zmieni czegoś w otoczeniu, może być na prostej drodze do zmarnowania talentu. Jak raz wypadniesz z obiegu, trudno jest wrócić. A póki co dla żużlowca jedyną opcją jest 2. Liga, pod warunkiem że ktoś zapłaci niemałe pieniądze za wypożyczenie go z Polonii. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata