Mateusz Wróblewski, INTERIA: Świetna postawa na torze i zdobyty półfinał, a po wjeździe na metę wielką złość i uderzanie ręką w kierownicę. Taki występ, jak w Cardiff bardziej cieszy czy pozostaje niedosyt? Andrzej Lebiediew, zawodnik FOGO Unii Leszno, uczestnik Grand Prix: W innych okolicznościach, w inny dzień zapewne powiedziałbym, że jestem zadowolony, niemniej w Cardiff wszystko grało. Motocykl spisywał się znakomicie. Psychicznie byłem doskonale nastawiony, byłem gotowy walczyć o każdą pozycję. Jeszcze nie miałem takich zawodów, bo nawet kiedy notowałem dobre wyniki, to czułem coś innego w sobie. W Wielkiej Brytanii mogłem zrobić wszystko, że mogę zrobić coś wielkiego, wygrać. Żużel. Po kontuzji Lebiediewa nie ma już śladu. Pozostała sportowa złość. Co sobie powiedziałeś po wjeździe na metę w półfinale? Aż kipiałeś ze złości. - Mogłem tylko gdybać. Może powinienem wziąć inne pole startowe? Czułem się dobrze z pola C i próbowałem swoich sił właśnie z niego, a w tej części zawodów, najlepsze okazały się inne. Myślałem, czy nie było warto spróbować wejść pod Dominika z krawężnika, bo ciągle należałem się po szerokiej części toru. Duży niedosyt ze mną pozostanie po tych zawodach. Czy po kontuzji nie ma już śladu? Ponownie na torze widzieliśmy Andrzeja Lebiediewa, który walczy z przeciwnikami, a nie własnymi bólami. - Z moim zdrowiem jest wszystko w porządku, co zresztą pokazują wyniki nie tylko w Grand Prix, ale też w PGE Ekstralidze czy lidze szwedzkiej. Budzę się rano i jest wszystko okej. Nie muszę od razu po wstaniu z łóżka robić rozgrzewki, by jakkolwiek funkcjonować. Jeszcze kilkanaście dni temu od świtu bolały mnie plecy, barki i wyglądało to inaczej z perspektywy fizycznej. Teraz jest okej. Żużel. Lebiediew odejdzie z Unii Leszno. Czeka na propozycje i wstrzymuje się z decyzją Fogo Unia Leszno zakończyła zmagania ligowe i zaczęła budować kadrę na Metalkas 2. Ekstraligę. Czterech zawodników zawarło już porozumienie, a co z Andrzejem Lebiediewem? Dużo mówi się o tym, że to Josh Pickering ma dołączyć do drużyny. - Sam nie wiem, jaka czeka mnie przyszłość. Szczerze mówiąc, nie toczę zaawansowanych rozmów z klubami. Skupiam się na tym, co mam do wykonania teraz. W głowie mam już mistrzostwa Europy, bo chcę się bić w cyklu SEC o najwyższe cele. Odłączyłem się od transferów i wstrzymuję się z podjęciem jakichkolwiek decyzji. Czy są jednak jakiekolwiek szanse na pozostanie w leszczyńskim klubie? - Pomidor. Masz jakieś poważne oferty transferowe na stole? - Powiedziałem już, że wstrzymuję się z decyzją i z nikim nie toczę zaawansowanych rozmów. Bez pracy raczej nie zostanę. Skupiam się na tym, co tu i teraz. Nie mam takiej oferty, którą od razu i bez zastanowienia zaakceptuję. Leszno chce szybko zamknąć skład i szanuję to jako zawodnik. Nie dziwię się, że tak jest z perspektywy klubowej. Unia musi dać sygnał kibicom, że działa, chce szybko wrócić do Ekstraligi. Ja tego czasu potrzebuję więcej.