Proroczy sen trenera Dobruckiego? Trener Rafał Dobrucki miał rozmawiać z Maksymem Drabikiem o powrocie do reprezentacji Polski na Drużynowy Puchar Świata i rozważa ponoć powołanie do kadry dla Przemysława Pawlickiego. Aż spojrzałem w kalendarz czy dzisiaj nie prima aprilis. Paweł Janas też nie wziął kiedyś Jerzego Dudka na Mundial, a Jerzy Engel odrzucił w ostatecznej selekcji Tomasza Iwana, który nie poleciał na mistrzostwa do Korei i Japonii, a zamiast niego wziął do Azji choćby Pawła Sibika. Cały naród wpadł wtedy w konsternację więc może Rafał też miał jakiś proroczy sen, że niezbyt chętnie spogląda w stronę latającego na Stadionie Olimpijskim Janusza Kołodzieja i będącego w niezłej formie Szymona Woźniaka. Pominięcie Patryka Dudka niestety, ale się broni. Kadra jest w rozsypce, targają ją różne problemy, tego nie neguję, ale Przemek, przy całej sympatii do chłopaka, nie jest na pewno teraz w piątce najlepszych polskich żużlowców. Jeszcze nie. On nie startuje nawet w PGE Ekstralidze. Z jakiś powodów tam zszedł i dopiero odbudowuje swoją pozycję. Biorę jeszcze pod uwagę, że z tym Drabikiem i Przemkiem Pawlickimi, to celowa "wypucha" Dobruckiego. Szkoleniowiec sprytnie zagrał na emocjach kibiców, zbada ich nastroje społeczne, jaka będzie reakcja opinii publicznej, a potem i tak postawi bez kombinacji na sprawdzone armaty. Dobrucki może mieć ambiwalentne odczucia, co do Kołodzieja, bo ten jest zupełnie innym zawodnikiem na arenie międzynarodowej i krajowej. Nawet pamiętam taki turniej DPŚ w Bydgoszczy, w którym Janusza na ostatnim łuku "strzelił" Iversen i do złota brakło nam pół prostej. We Wrocławiu z Kołodzieja się nie rezygnuje Mimo wszystko na trzy tory w Polsce Kołodziej powinien posiadać monopol przy powołaniach. Leszno, Tarnów i właśnie Wrocław, tam jest królem. Gdyby chodziło o zawody za granicą, tutaj nie mamy o czym gadać, Janusz zostaje w domu. Kartoteka Drabika jest dość przepastna, jego miganie się od reprezentacji, notoryczne olewactwo, wycofywanie z najważniejszym imprez w Polsce, podawanie przy tym powodów "z czapy" i jak trwoga, to do Maksyma? Dla mnie to policzek i zaśmianie się kibicom w twarz. A jeszcze nie wyjdą panu Maksiowi dwa biegi i Rafał będzie klękał pod busem, żeby jaśnie pan jednak jeszcze wsiadł na motocykl? Dlatego mam nadzieję, że rozmowa Dobruckiego z Maksem przebiegała w miłej atmosferze i zahaczała raczej o pogodę, czyli dokładnie tak jak żużlowiec lubi. To w ogóle byłby niezły chichot losu, gdyby we Wrocławiu, podczas najważniejszej imprezy w bieżącym roku wystąpiła w większości ekipa pod wezwaniem L4: Pawliccy, Janowski i Drabik. Panowie rzucili zbiorowo zwolnienia lekarskie ówczesnemu selekcjonerowi - Markowi Cieślakowi i wylecieli z kadry. U Dobruckiego mają jednak czystą kartę i próbują to wykorzystać. I tylko Dominika Kubery żal. Myślę, że Rafał jeszcze ciągle wierzy w jego wjazd na białym koniu, że ta rehabilitacja postępuje bardzo szybko i uda mu się odjechać ze dwa spotkania w lidze, a potem jeśli będzie "wsio" w porządku wskoczy do składu biało-czerwonych last minute.