Platinum Motor od początku sezonu 2023 narzeka na dość sporego pecha związanego z kontuzjami podstawowych zawodników. W maju na dłuższy okres czasu z powodu urazu kręgosłupa wypadł Dominik Kubera, bez którego obrońcy tytułu nie byli w stanie powalczyć o triumf w fazie zasadniczej z Betard Spartą Wrocław. Teraz natomiast lublinianie muszą sobie radzić bez Jacka Holdera. Australijczyk zaliczył groźny upadek w finale Drużynowego Pucharu Świata i musiał poddać się operacji uszkodzonej ręki. Młodszy brat Chrisa Holdera na tor nie wrócił do dziś, co oczywiście go frustruje. Podopieczni Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego dają sobie jednak radę, ponieważ wczoraj bez większych problemów awansowali do półfinału PGE Ekstraligi. 27-latek oba starcia podziwiał z perspektywy parku maszyn i nie ukrywał, że bardzo ciągnie go ponownie na motocykl. - Nienawidzę tego, kiedy muszę z boku patrzeć na swoją drużynę - powiedział w rozmowie z Julią Pożarlik z Canal+. Jack Holder może pojechać w Częstochowie Jak się okazuje wielki powrót Australijczyka może nastąpić nawet w tym tygodniu. W najbliższą niedzielę dojdzie bowiem do pojedynku aktualnych mistrzów z Tauron Włókniarzem Czestochowa. - Zdecydowanie bardziej wolałbym siedzieć teraz na motocyklu i pomagać zespołowi na torze swoją jazdą. Dajcie mi jeszcze tydzień. Na razie ta rehabilitacja przebiega dość powolnie. Jest troszeczkę sztywna ta ręka - dodał Jack Holder, który między wierszami sugerował, iż chciałby wrócić do ścigania w starciu z brązowymi medalistami drużynowych mistrzostw Polski. Pierwsze spotkanie półfinałowe odbędzie się w Częstochowie, gdzie Platinum Motorowi w przeszłości wiodło się różnie. Chociażby w tegorocznej rundzie zasadniczej Bartosz Zmarzlik i spółka nie pozostawili złudzeń ekipie Lecha Kędziory i pokonali miejscowych aż 49:41. Wówczas łącznie z bonusami dwucyfrówkę wywalczył właśnie Jack Holder, dlatego obecność Australijczyka już 27 sierpnia może okazać się kluczowa.