- Jakie było jego życie.? Niełatwe - mówił ksiądz Piotr Prusakiewicz, kapelan Apatora Toruń, na pogrzebie Piotra Maćkiewicza, byłego zawodnika tego klubu. Miał 56 lat, cierpiał na nowotwór. Tak ksiądz Piotr Prusakiewicz żegnał Piotra Maćkiewicza - Towarzyszyłem mu w ostatnich chwilach, udzieliłem sakramentów, trzymaliśmy go za rękę - wspomniał ksiądz 21 listopada, dzień, w którym umarł Maćkiewicz. - Miał siostrę, która zmarła w wieku 7 lat. Kiedy miał 25 lat, to stracił ojca. 6 lat temu stanął nad trumną swojej mamy - usłyszeli zebrani w kościele, którzy przyszli towarzyszyć w ostatniej drodze żużlowca. Ksiądz Prusakiewicz mówił o złocie MDMP, które Maćkiewicz zdobył z kolegami w 1984 roku, ale i też o pierwszym w historii złocie Apatora Toruń w mistrzostwach Polski w 1986 roku. Maćkiewicz był w tamtej drużynie, dołożył swoją cegiełkę do medalu. - W 1989-1900 startuje w pierwszej lidze, w barwach GKM-u Grudziądz - mówił dalej ksiądz. - Potem podejmuje obowiązki mechanika u Tomasza Chrzanowskiego, Runego Holty. Rok pracuje pod okiem Ryszarda Kowalskiego w firmie Kowalski Racing, potem zajmuje się dystrybucją części. Ostatni raz na tor wyjeżdża w 2007 roku, w turnieju żużlowych dinozaurów. Miesiąc temu modlili się o cud uzdrowienia dla Piotra Maćkiewicza Kapelan Apatora wspomina Maćkiewicza, jako człowieka wesołego, pogodnego, towarzyskiego, gotowego do kompromisu. Przywoływał też wypowiedzi, jakich udzielili Interii Wojciech Żabiałowicz i Mirosław Kowalik. Mówił więc o tym, że zmarły był dobrym duchem drużyny, że brak talentu nadrabiał pracowitością, że podglądał lepszych, że miał wiecznie uśmiechniętą twarz i takim warto go zapamiętać. - 1 listopada była msza w jego intencji, prosiliśmy o cud uzdrowienia. Cudu nie było, medycyna była już bezradna - przypomniał Prusakiewicz pytając po żużlowemu: - Czy jest taki mechanik, taki tuner, który potrafi naprawić ten silnik, jakim jest ludzkie serce. Tak, to Pan Jezus. Żegnamy się Piotrze. Do zobaczenia po drugiej stronie. Za linią mety jest inny parking i obyśmy się tam spotkali - zakończył ksiądz.