Patryk Dudek pojechał z dziką kartą w Grand Prix Warszawy na PGE Narodowy. Polak awansował do finału i stanął na podium. Zawodnik toruńskich "Aniołów" przyznał wprost, że jechał na luzie. Bojowo nastawił go tata Sławomir Dudek, który rzucił, że jadą po wygraną. Nie udało się, ale trzecie miejsce też jest świetnym wynikiem. Dudek po Grand Prix chętnie odpowiedział na nasze pytania. Patryk Dudek przyznał to wprost. Tak lubi jeździć w Grand Prix Dariusz Ostafiński, Interia: W Grand Prix lepiej jechać z dziką kartą, na luzie, czy jednak lepiej być stałym uczestnikiem cyklu. Jak jedno bądź drugie wpływa na wynik i postawę? Patryk Dudek, trzeci zawodnik GP Warszawy: Aktualnie, to w każdym wywiadzie mówię, że jak jest dzika, to jadę na luzie. I tego się trzymam. Czy byłoby inaczej, gdybym jechał jako stały uczestnik? Na każdym z motocykli jedzie mi się na tyle dobrze, a praca wykonana przed biegiem jest na tyle dobra, że chyba to by mi nie zaszkodziło. Jest teoria, że ci, co nie jeżdżą w Grand Prix, to dobrze wypadają poza cyklem, w lidze. Mnie się jednak wydaje, że to chodzi o sprzęt. Jak się go czuje. U mnie jest z tym dobrze i to przełożyło się na wynik. Owocna współpraca Dudka z Sajdakiem A jest z tym dobrze, bo zaczyna pan zbierać owoce współpracy z mechanikiem Dariuszem Sajdakiem? - Tak. Wiadomo, że Darek przyszedł półtora roku temu i się rozkręcamy. Z drugiej strony ten speedway jest tak nieprzewidywalny, że czasem trudno szukać w nim logiki. Dominik Kubera mówił dziś na konferencji, że raz przegrywał, raz wygrywał i nie wiedział, co jest grane. Momentami miałem dziś tak samo. Pola startowe miały dziś duże znaczenie. - To były trudne zawody, jak chodzi o pola. Sam start był trudny. Zrobiły się ogromne koleiny pod taśmą już po dwóch wyścigach. Można tylko dziękować sędziemu, że nie pilnował nas, żebyśmy stali 10 centymetrów od taśmy startowej przed samym wyścigiem. Mówiliśmy sędziemu o tym, że na takich torach jak ten robią się ogromne koleiny i w związku z tym będziemy ustawiali motocykle nieco dalej i żeby nam na to pozwolił. Tak zrobił, więc nawet z drugiego, czy trzeciego pola można było wygrać start. Ogólnie jednak nie trafiłem z wyborem numeru startowego, nie miałem najlepszego rozstawu. Przemknęło ci przez głowę przed finałem, że fajnie byłoby być pierwszym Polakiem, który wygra Grand Prix na PGE Narodowym? - Patrząc jednak na to, jak mój tata był nastawiony, jak mówił, że jedziemy wygrać, to ja tylko powiedziałem: czemu nie. Jednak dziesięć lat minęło i znów żaden z Polaków nie wygrał. Za rok mamy na PGE Narodowym finał Drużynowego Pucharu Świata, ale nie wyobrażam sobie, żeby w przyszłości miało tutaj nie być Grand Prix. Telewizyjnie i dla kibica, to najlepszy turniej, jaki ma promotor. Zwłaszcza po tym, jak odpadło Cardiff. Innych sztucznych torów poza Warszawą już nie ma. Jednak zobaczymy, co z tego wyjdzie i co będzie za dwa lata. To nie mój biznes, ale ja uważam, że Grand Prix tutaj dalej powinno się odbywać. Dudek załatwił sobie miejsce w kadrze na SoN? Jaki był twój plan na finał? - Żeby z trzeciego pola wygrać i założyć chłopaków z dwóch pierwszych pól. Byłem bliski założenia Holdera, ale z drugiej strony od bardzo dobrze dziś startował, więc nic dziwnego, że się nie udało. Szeroka nie chodziła, a on był dobrze spasowany. Nie wiem jeszcze, dlaczego Kurtz mnie wyprzedził. Jeszcze nie widziałem powtórki. Z wyprzedzaniem to były dziś duże kłopoty. Momentami było trochę nudno. - Kilka razy tu jeździłem i może ze dwa razy było fajne widowisko. Wtedy było jednak więcej tej zbitej nawierzchni i można było to robić. A czy było nudno. Jak wygrywa się start i jedzie do przodu, to nigdy nie jest nudno. Wiadomo jednak, że dla kibica wygląda to inaczej. Takim występem, jak ten przybliżyłeś się, a może już sobie załatwiłeś finał Speedway of Nations w tym roku? - Patrząc na, to kiedy są te zawody, a to będzie już na koniec sezonu, to chyba nie. Decydujący czas, to będą te trzy tygodnie przed. Wtedy będą podobne warunki. Będzie zimno i tak dalej. Choć w sumie, to trudno powiedzieć, jak będzie, bo teraz mamy najzimniejszy maj, więc może będziemy mieli najcieplejszy październik. Niemniej, jeśli będę wtedy dobry, to będę w kadrze na SoN, a jak nie, to na pewno się nie obrażę.