W ośrodku beniaminka PGE Ekstraligi nie mają chwili wytchnienia. 100 dni - dokładnie tyle czasu mają w sumie ostrowianie na wykonanie prac, które będą kosztowały miasto ok. 14 milionów złotych. Żeby sprostać wymaganiom infrastrukturalnym najlepszej żużlowej ligi świata, na Stadionie Miejskim remontowany jest park maszyn, trybuny, czy oświetlenie. Montowane jest też odwodnienie liniowe oraz zostaną zakupione: plandeka chroniąca tor na wypadek opadów i nowy telebim. Ostrowski klub stoi w tym momencie przed dwoma kluczowymi wyzwaniami. Pierwsza sprawa to konieczność zrealizowania wszystkich inwestycji w terminie, tzn. do pierwszej kolejki PGE Ekstraligi. W ramach premierowej rundy, ostrowianie mają zmierzyć się na własnym obiekcie z grudziądzkim GKM-em. Nikt nie chciałby, żeby święto w postaci pierwszego meczu na najwyższym szczeblu rozgrywkowym po 24 latach zostało zepsute, czy odwołane ze względu na niedokończony remont stadionu. Druga sprawa, co najmniej tak samo ważna, a być może nawet ważniejsza, dotyczy toru na obiekcie przy ul. Piłsudskiego w Ostrowie. Na tę chwilę żużlowcy Arged Malesa TŻ Ostrovii nie wiedzą, kiedy będą w stanie wyjechać na domowy owal, ponieważ przez trwający remont nie było mowy o zabezpieczeniu go na zimę i rychłym przygotowaniu go do jazdy w marcu. Obecnie tor bardziej niż miejsce, gdzie mają ścigać się żużlowcy, przypomina mokradła. Prezydentka zapewnia, że się uda Choć obiekt w Ostrowie wygląda jakby był w całkowitej rozsypce i, przynajmniej patrząc na zdjęcia, wydaje się, że do końca prac potrzeba jeszcze wiele czasu, prezydentka miasta zapewnia, że remont uda się skończyć na czas. - Prace na Stadionie Miejskim idą zgodnie z planem - zadeklarowała Beata Klimek na swoim profilu na Facebooku. Poza przekazaniem pieniędzy, magistrat aktywnie uczestniczy w nadzorze inwestycji. - Trzymamy rękę na pulsie tego zadania. Raz w tygodniu organizujemy spotkania tzw. rady budowy - z przedstawicielami klubu TŻ Ostrovia z prezesem na czele, przedstawicielami wykonawców inwestycji i zaangażowanymi pracownikami urzędu. Wspólnie analizujemy harmonogram prac i omawiamy postępy i ewentualne zagrożenia - czytamy na profilu prezydentki. Ostrovia nie ma na razie toru, ale ma plan B Co jednak z drugą kwestią, tj. wyjazdem na tor? Trener beniaminka, Mariusz Staszewski, w niedawnej rozmowie z Interią zdradził, że z firmami realizującymi inwestycję zawarto pewien układ. - Mamy umowę z tymi firmami budowlanymi, że oni do końca miesiąca zjeżdżają z toru i już nie będą na niego wjeżdżać. Jeśli pogoda dopisze, będziemy chcieli się z tym problemem w miarę szybko uporać - zdradził szkoleniowiec. W każdej sytuacji należy jednak mieć też plan B. W tym wypadku byłby to wyjazd i treningi poza Ostrowem. Choć działacze o tym myślą, to na razie nie robią nerwowych ruchów. - Na razie nie panikujemy, to połowa lutego. Jeśli trzeba będzie wyjechać, to wyjedziemy - to akurat nie jest problem. Jednak inaugurację sezonu mamy u siebie, więc zależy mi na tym, żebyśmy jak najwięcej pojeździli na własnym torze - podsumował w niedawnej rozmowie z naszym portalem Mariusz Staszewski.