Właściciel For Nature Solutions Apatora Toruń po przegranym meczu w Krośnie zapowiedział, że Robert Sawina pozostanie na dotychczasowym stanowisku. Czarę goryczy jednak przelał mecz z Lesznem, w którym to osłabiona Unia pokonała torunian 49:41. Teraz Roberta Sawinę czeka spotkanie z zarządem i właścicielami klubu. Przyszłość trenera nie jest znana, ale z jego ust da się wyczytać, że jego w Apatorze mogą być policzone. - Nie wiem, czy pozostanę na stanowisku menedżera zespołu. Jestem przed rozmową z zarządem i właścicielami klubu. Zostanie oceniona moja praca i jeżeli można coś zmienić, by było lepiej, to jestem pierwszym, który będzie szukał nowych rozwiązań - mówi Robert Sawina. - Nie mówmy o tym, czego ja chcę. Jestem osobą odpowiedzialną za wynik i wiem doskonale, że sport nie zawsze bywa przewidywalny i przyjemny. Doszło do sytuacji, że trzeba się zmierzyć z ciężkim kawałkiem chleba - dodał menedżer Apatora zapytany, czy chciałby pozostać na swoim stanowisku. Są w zapaści. Mówi, w czym tkwi problem zespołu Kibice Apatora nawet w najczarniejszym scenariuszu nie spodziewali się tak słabego początku sezonu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie widać nawet światełka w tunelu, a jedynym pewnym zawodnikiem w talii Sawiny jest Emil Sajfutdinow. - Jesteśmy w ogromnej zapaści, jeśli chodzi o ogół zespołu. Ten wynik, który ratujemy w końcówce meczu, kiedy możemy wykonywać rezerwy taktyczne to niwelowanie strat. Prawda jest taka, że nie jesteśmy w stanie podjąć wyrównanej walki. Do któregoś momentu było to możliwe, ale był przełomowy moment meczu i niestety ten wynik nam objechał - komentuje Sawina. W czym zatem tkwi problem fatalnej postawy Apatora? - Zwracam uwagę na to, że zawodnicy mają problemy z szybkością w swoich motocyklach. Zmieniają, szukają, ale to wszystko wciąż jest wokół jakiegoś defensywnego rozgrywania biegów, a nie tego, co powinno charakteryzować jazdę na żużlu, a więc ściganie się - mówi Robert Sawina. Mają zablokowane możliwości Tunerem większości zawodników Apatora Toruń jest Ryszard Kowalski, który nie przyjedzie na trening, by pomóc jeźdźcom RK racing w znalezieniu optymalnych ustawień motocykla. Z porad tunera bezpośrednio na treningu może liczyć tylko Robert Lambert, który startuje na jednostkach napędowych Ashley’a Holloway’a. Z podobnej okazji skorzystał będący w dołku Max Fricke. - W naszym przypadku Robert Lambert korzysta z takich możliwości, bo współpracuje z Ashley’em Holloway’em. Tylko on może to robić. Pozostali zawodnicy nie mają takich możliwości, bo czy Ryszard Kowalski, czy inni nie są w stanie dojechać na trening. Aczkolwiek to zawodnik czuje i decyduje, co w danym momencie można zmienić. Trening to nie jest to samo, co zawody - tłumaczy Robert Sawina. Z Grudziądzem pojadą mecz o życie? Sytuacja w tabeli zespołów z kujawsko-pomorskiego nie jest wesoła, a w najbliższej kolejce PGE Ekstraligi torunianie podejmą na własnym stadionie GKM Grudziądz. W tym momencie Apator musi myśleć o utrzymaniu w lidze, a nie o walce w play-offach, przez co ten mecz można nazywać spotkaniem o życie. - Musimy się skoncentrować nad tym, by wygrać spotkanie z Grudziądzem. Mamy nadzieję, że zawodnicy odnajdą sprzęt, który zmieni oblicze naszej drużyny przed meczem z GKM-em - podsumował Robert Sawina.