Stelmet Falubaz w niedzielę pojechał najlepszy mecz w tym sezonie. Wygrał wysoko, bo aż 55:35 z ROW-em w Rybniku. Więcej niż o meczu mówi się jednak o absencji menadżera Falubazu Piotra Żyto. Lekarz twierdzi, że menadżer Falubazu powinien być w parku maszyn Menadżer był na stadionie, ale na trybunach. Dlaczego tam? On sam na drugi dzień po zawodach tłumaczył to jelitówką i skokami ciśnienia. Co na to lekarz? - Jeśli ktoś ma skoki ciśnienia lub jelitówkę, to powinien zostać w domu - mówi nam Tomasz Gryczka, doktor klubowy Fogo Unii Leszno. - A jeśli już był na stadionie, to powinien być nie na trybunach, lecz leżeć na kozetce, odpoczywać, nie zajmować się meczem. Telewizyjne kamery uchwyciły jednak, jak menadżer Żyto nie tylko pilnie ogląda mecz, ale i pisze coś na telefonie. On sam wyjaśniał, że udzielał wskazówek kierownikowi drużyny Markowi Mrozowi. Idąc jednak tropem rozumowania lekarza, bardziej logicznym rozwiązaniem byłaby obecność menadżera w parku maszyn. Miałby pod ręką ambulatorium i pokój do kontroli antydopingowych. W obu tych pomieszczeniach są kozetki. Jest też blisko do toalety. Menadżer Żyto, inaczej niż lekarz, przekonuje jednak, że na trybunach miał większy komfort. Miał dostać od lekarza jakieś tabletki i to mu pomogło. Całe spotkanie spędził w towarzystwie kibiców ROW-u. Nie zauważyli oni, by gdzieś wychodził. Prezes Falubazu zakazał menadżerowi rozmów z dziennikarzami? W całym zamieszaniu najdziwniejsze jest to, co zrobił Falubaz. Jacek Białogłowy z Radia Zachód przyznał w swojej audycji, że był umówiony z menadżerem na podsumowanie pierwszej rundy. Kiedy jednak zadzwonił do Żyto, to ten przyznał, że ma zakaz rozmów z mediami. Redaktor Białogłowy zadzwonił do prezesa Wojciecha Domagały i ten wyjaśnił, że to nie jest zakaz, ale prośba. - Żeby z nim nie rozmawiać, że on musi mieć spokój, żeby przygotować drużynę do następnego meczu z ROW-em - wyjaśnił Białogłowy. Taki zakaz byłby jednak bardziej zasadny w przypadku poprzednich spotkań, kiedy kibice narzekali na jazdę Falubazu. Akurat z ROW-em zespół pojechał świetnie. Skoro na wyjeździe wygrał 55:35 bez obecności menadżera w parku maszyn, to trudno przypuszczać, że w rewanżu będzie miał kłopoty. Jaki był prawdziwy powód absencji menadżera Falubazu? To wszystko wygląda tak, jakby powody absencji menadżera w parku maszyn były inne niż choroba. Od dwóch osób usłyszeliśmy, że być może został on stamtąd wyproszony przez przewodniczącego jury Zbigniewa Fiałkowskiego. Zadzwoniliśmy do niego. Wyjaśnił nam, że z Żyto nie rozmawiał. Prezes ROW-u Krzysztof Mrozek, który był w parku maszyn, nie chciał w ogóle komentować sprawy. Próbowaliśmy ponownie skontaktować się z menadżerem, ale tym razem już nie odbierał telefonu. Prezes Domagała odesłał nas do rzecznika prasowego. Zadzwoniliśmy, przekazaliśmy pytania do prezesa, ale dotąd nie doczekaliśmy się odpowiedzi. W skrócie sytuacja wygląda tak, że trener skarży się na jelitówkę, potem ogląda mecz z miejsca, gdzie ewentualne dolegliwości mogły mu przysporzyć kłopotów, wreszcie dostaje zakaz rozmów z mediami. Ciąg dalszy pewnie nastąpi.