Pieniądze ze spółek skarbu państwa płyną strumieniami do klubów żużlowych. Mowa tu już nie tylko o tych z PGE Ekstraligi, ale także z jej zaplecza. Bohaterem ostatniego tygodnia był Falubaz Zielona Góra, który w towarzystwie posła Łukasza Mejzy pochwalił się kontraktem z Eneą. Inflacja szaleje, a publiczne pieniądze wpływają do klubów Spółki skarbu państwa przelewają miliony na konta polskich klubów, a czy to dobre zjawisko - szczególnie w trudnych ekonomicznie czasach i szalejącej inflacji - pozostawiam do oceny każdego z osobna. Mam jednak wrażenie, że jeszcze nigdy żużel nie stał się tak popularnym narzędziem dla polityków, którzy już zaczęli swoją kampanię wyborczą. Najdalej poszedł w ostatnich dniach poseł Łukasz Mejza, który pojawił się na konferencji Falubazu, na której ogłoszono kontrakt reklamowy z Eneą. Polityk miał w tej transakcji być tzw. dobrym wujkiem. Inna sprawa, że trochę mu się od kibiców oberwało, bo ci doskonale pamiętają afery związane z jego osobą. Wybory pokażą jednak, czy poseł przyjął słuszną strategię przypodobania się żużlowym kibicom. Jednak Falubaz to oczywiście nie wyjątek, bo w PGE Ekstralidze aż roi się od spółek skarbu państwa, które współpracują z klubami. Zbliżający się sezon będzie dobrą okazją dla miejscowych polityków, aby ogrzać się w blasku sukcesu klubów, a przy okazji pokazać, że parlamentarzyści potrafią zadbać o interesy lokalnego sportu. Słyszałem jeszcze do niedawna takie głosy, że największy problem w kontekście walki o utrzymanie w PGE Ekstralidze będzie miała Fogo Unia Leszno, za którą stoją prywatne podmioty. Dla porównania w takim Krośnie chwalono się kontraktem z Orlenem. Teraz to już nieaktualne, bo i w Lesznie pojawiała się Enea jako sponsor strategiczny. Kluby za rok będą miały problem A tak w ogóle to zastanawiam się, jak ten deszcz pieniędzy ze spółek skarbu państwa wpłynie na polskie kluby. Kontrakty zawodnicze poszły bardzo mocno w górę, a jesienią przecież nikt nie będzie chciał schodzić ze stawek. Jeśli już, to żużlowcy wołać będą tylko o podwyżki. Kluby sam przyzwyczajają swoje gwiazdy do horrendalnych stawek. Póki jest kasa, problemu nie będzie. No ale właśnie - jak długo ta kasa będzie? O ile teraz politykom na rękę jest pompowanie pieniędzy w żużel, aby nieco wypromować się w czasie kampanii wyborczej, o tyle nikt nie daje gwarancji, że po samych wyborach wsparcie spółek skarbu państwa dla polskich klubów będzie nadal tak wysokie. Osobiście mam co do tego wątpliwości. Nie chcę być złym prorokiem, ale to szaleństwo może się skończyć tak, że powstaną duże wyrwy w budżetach, które ciężko będzie skutecznie zasypać. Zobacz również: Jego żona namierzyła hejtera. "Chciał mnie uciszyć za 300 tysięcy"