Dariusz Ostafiński, Interia: Został pan przedstawiony oficjalnie, jako kandydat KO na prezydenta Częstochowy. We Włókniarzu Częstochowa, z którym kiedyś był pan związany, strzelają korki od szampana. Deszcz pieniędzy spadnie na ten klub? Łukasz Banaś, członek komisji rewizyjnej stowarzyszenia Włókniarz: Sport w Częstochowie jest zaniedbywany, a dotacje nie są dzielone uczciwie. Kluby dostają pieniądze, które potem wracają do miasta, bo Włókniarz czy Raków płacą za wynajęcie miejskich obiektów. Największym problemem jest stabilność. Nikt nie wie, czy i ile pieniędzy dostanie od samorządu. A ja chcę, żeby taką pewność miały. Chcę ustalenia stałej kwoty, która będzie obowiązywać przez całą, pięcioletnią kadencję prezydenta. Prawie dwa miliardy w budżecie. O to oskarża prezydenta - Panu się marzy, a może Częstochowy na to nie stać? Może teraz prezydent nie daje, bo nie ma. Ma. Jesteśmy miastem z budżetem na poziomie 1 miliarda i 700 milionów złotych, który co rok rośnie. To dlaczego obecny prezydent nie daje? - Bo nie potrafi zarządzać finansami, bo nie lubi sportu i kultury i dlatego o pieniądze dla klubów walczę co roku. Dzielenie dotacji na sport zawsze zaczyna się od narzekań prezydenta, który mówi, że pieniędzy nie ma, ale po ciężkich bojach zawsze się coś znajduje. Czy to naprawdę jest tak, jak mówi prezes Włókniarza, że on dostaje dotację z miasta, a potem całość do tegoż miasta zwraca, dorzucając różnicę między dotacją i kwotą 2,5 miliona złotych, bo tyle według pana Michała Świącika kosztuje roczne utrzymanie obiektu? Zgadza się, sytuacja wygląda tak, jak opisał to prezes Włókniarza. Decyzja o przejęciu pełnej odpowiedzialności za stadion była reakcją na nieodpowiedzialne zarządzanie obiektem przez MOSiR, które stwarzało dla klubu liczne problemy. Włókniarz zdecydował, że woli sam ponieść koszty utrzymania stadionu, niż borykać się z trudnościami wynikającymi z nieefektywnego zarządzania obiektem przez MOSiR. Podobną decyzję podjął również Raków. To pokazuje, że kluby są gotowe do samodzielnego zarządzania swoimi obiektami, nawet jeśli wiąże się to z dodatkowymi kosztami, pod warunkiem że zapewni to im większą kontrolę i stabilność. Jednak ani Włókniarz, ani Raków nie musiały tego robić. - Nie musiały, ale zrobiły i miasto skorzystało. Gdyby jednak układ klub - MOSiR był partnerski i zdrowy, to można wrócić do pierwotnego stanu. Raków i Włókniarz odetchnęłyby z ulgą, odejmując sobie znaczącą część kosztów. Trzy miliony na rok? Przez pięć lat To ile chce pan dać, obiecać klubom, zanim ewentualnie zostanie pan wybrany na prezydenta? - Nie chodzi o kwoty. W tej chwili jest tak, że kluby raz dostają 2, raz 3, a czasem jest obiecane 3,5 miliona, co finalnie prezydent i tak ścina. W sezonie 2021 Włókniarz wygrał ważny mecz, a na drugi dzień dowiedział się, że dotacja będzie obcięta. Tak nie może to wyglądać. Czyli 3 miliony na rok płatne przez pięć lat, to mogłaby być dobra oferta dla klubów? - Zdecydowanie byłyby one zadowolone. Bardziej jednak niż o kwotę chodzi o stabilność i przewidywalność. Raków i Włókniarz, ale nie tylko one, chcą mieć pewną pozycję w budżecie, chcą stabilności i przewidywalności. Obieca pan budowę nowego stadionu dla Rakowa i oraz nowy park maszyn z lożami na Włókniarzu? - To są moje priorytety. Będę budował stadion dla Rakowa i dokończę modernizację stadionu Włókniarza. Stadion za 300 milionów dla Rakowa. Na Ligę Mistrzów A będą na to pieniądze? - Będę. W moim sercu obie te decyzje już dawno zapadły, więc znajdziemy pieniądze. Poszukam środków zewnętrznych, ale powiem, że miasto też jest w stanie dźwignąć ten temat. Stadion dla Rakowa może kosztować około 300 milionów, ale to będą środki rozłożone na trzy lata, bo tyle potrwa budowa. W przypadku Włókniarza mówimy o kwocie na poziomie 10, góra 15 milionów. Bardziej szczegółowe wyliczenia podam, jak wpłynie projekt. Budowa lóż i parku maszyn zamkną budowę na Włókniarzu. A zadaszenie? - To melodia dalekiej przyszłości. Jednak po remoncie parku maszyn i dobudowaniu lóż Częstochowa będzie gotowa na Grand Prix. W zasadzie już jest, ale z takim zapleczem, to by mogło słabo wyglądać. Raków za te 300 milionów będzie miał stadion na Ligę Mistrzów? - Będzie spełniał wszystkie normy. Myślę o obiekcie na 15 tysięcy kibiców, podobnym do tego, jaki jest w Sosnowcu, czy w Tychach. To nie będzie jednak kopia jeden do jednego, bo tam nie ustrzeżono się błędów. Chcemy to zrobić lepiej. Żeby już nie trzeba było jeździć do Sosnowca. - Zdecydowanie tak. Raków to profesjonalny klub z ambicjami, któremu trzeba stworzyć warunki. Wierzę w to, że przyjadą tu kiedyś Real czy Barcelona. Przekonuje, że sport jest jego pasją, a obietnice nie są puste Każdy kandydat na prezydenta miasta coś obiecuje, a potem różnie to wygląda. W Lublinie nowy stadion prezydent obiecał 6 lat temu, a dopiero powstał projekt. - Moja wiarygodność wynika z konsekwencji między moimi obietnicami a działaniami. Jako radny, nieustannie dążyłem do tego, aby w jak największym stopniu wspierać kluby sportowe. Moje starania nie były skierowane wyłącznie do Włókniarza, ale do wszystkich klubów. Sport jest dla mnie nie tylko zainteresowaniem, ale przede wszystkim pasją, którą czuję i rozumiem, sam jestem sportowcem. To pozwala mi na pełne zaangażowanie w działania na rzecz rozwoju sportu w naszym mieście. Moje doświadczenie i zrozumienie potrzeb środowiska sportowego pozwalają mi na skuteczne działanie na rzecz jego dobra. Może to jest jednak tak, że Częstochowa z tymi wszystkimi planami budowy jednego stadionu i modernizacji drugiego jest spóźniona? Pan sam powiedział, że coś przespaliście. Raków nie jest liderem, może nie wygrać ligi. Włókniarz, takie mam wrażenie, też słabszy niż rok, czy dwa lata temu. - Stadiony nie mają być jednak nagrodą za wyniki. Chcemy, żeby było zaplecze, żeby te kluby mogły się rozwijać, żeby stworzyć im warunki. Włókniarz ma bardzo dobry zespół, z potencjałem. Ja bym ich nie skreślał w walce o medal. Wiemy, co rok temu stało się ze Spartą Wrocław. Mieli wygrać ligę w cuglach, a jak to się skończyło. To jest sport. Poza tym, w obu przypadkach, jest to atrakcja dla mieszkańców. Te dwa stadiony będą miały przełożenie na rozwój miasta, to wiele da przedsiębiorcom. Zwłaszcza że na mecze każdego z klubów chodzi po kilkanaście tysięcy kibiców. Miasto nie nadążyło za Rakowem Siatkarski Norwid też potrzebuje pomocy. - Potrzebuje stabilnej współpracy, jest przed transferami na przeszły sezon. Trzeba zdecydowanie poczynić uzgodnienia, bo to zespół, który dopiero co awansował do Plus Ligi i ma swoje ambicje. Miasto musi za nimi nadążyć. W przypadku Rakowa nie nadążyło i parę rzeczy nas przez to ominęło. Z Norwidem miasto nie może popełnić tego błędu. I pan naprawdę na to znajdzie pieniądze? - Jako radny, znam strukturę budżetową naszego miasta i jestem świadomy, jak są rozdzielane jego środki. Jestem również na bieżąco z innymi możliwościami finansowania, takimi jak fundusze z KPO. Jestem przekonany, że dzięki wiedzy i doświadczeniu, jestem w stanie skutecznie zarządzać tymi zasobami.