Dementują plotki. Podadzą polskiemu klubowi kroplówkę, jest jeden warunek
Texom Stal Rzeszów odcina się od klubu Speedway Kraków, mimo że włożyli wiele pracy w reaktywację żużla w tym mieście. – Pewnie dlatego, że zobaczyli nasze zdjęcie z Martą Półtorak – insynuowali w Krakowie. To jednak nie miało żadnego wpływu na decyzję zarządu Stali, której po prostu skończyła się cierpliwość. – Bardzo szanuję panią Półtorak, jest legendą Stali, a ja legendy będę szanować. Utraciłem wiarę w to, że klub z Krakowa wystartuje – prostuje prezes Michał Drymajło w rozmowie z Interia Sport. Teraz rzeszowianie chcą wyciągnąć rękę do ośrodków z Rawicza lub Świętochłowic. W zamian za pomoc w skonstruowaniu drużyny oczekują tylko jednej rzeczy.
Nie będzie współpracy pomiędzy klubami z Rzeszowa i Krakowa. Ireneusz Igielski, przewodniczący GKSŻ, oraz zarząd Texom Stali robili wszystko, aby ligowe zmagania wróciły do byłej stolicy Polski. Cierpliwość jednak się skończyła, ponieważ sprawa nie posunęła się naprzód nawet o centymetr.
To koniec, uderzyli pięścią w stół, "zmarnowałem czas"
W Speedway Kraków od razu pomyślano, że chodzi o zdjęcie z Martą Półtorak. Oświadczenie zarządu klubu z Rzeszowa zbiegło się z tym wydarzeniem, lecz nie miało to wpływu na ich decyzję. Prezes Michał Drymajło, kiedy dał zielone światło na opublikowanie tej informacji, nie był w Polsce i nie miał o tym pojęcia. Co więcej, Stal nie żywi żadnej urazy do Półtorak, która przez dekadę zajmowała się żużlem w Rzeszowie. - Bardzo szanuję panią Półtorak, jest legendą Stali, a ja legendy będę szanować. Utraciłem jednak wiarę w to, że klub z Krakowa wystartuje - przyznaje.
W Rzeszowie do samego końca wierzyli w powodzenie tego projektu. Chcieli zaoferować swoich zawodników, którzy otrzymywaliby jedynie zwrot kosztów za przyjazd i eksploatację sprzętu. Stal miała to zrobić bezkosztowo, tylko i wyłącznie z korzyścią dla ich młodzieży. Na biurku władz leży gotowy przepis, który umożliwiałby w Krajowej Lidze Żużlowej korzystanie z pięciu zawodników z innego klubu. Wówczas taki Kraków musiałby zakontraktować jedynie dwóch lub trzech żużlowców, aby uzupełnić skład, zamiast płacenia całej kadrze wysokich kwot za podpis.
Z ręką na sercu, na ten moment zmarnowałem czas na tych wszystkich spotkaniach. Pomagaliśmy zakontraktować zawodników na wszystkie turnieje w Krakowie. W jednym nawet wspólnie z Pawłem Piskorzem negocjowaliśmy stawki z zawodnikami, żeby Kraków wyszedł choćby na zero, jeśli nie na delikatny plus finansowy
~ tłumaczy.
Mają nowy plan, chcą im podać kroplówkę
Ta sytuacja nie zraziła Stali, która chce wyciągnąć rękę do ośrodków z Rawicza lub Świętochłowic. W zamian oczekują tylko jednej rzeczy: gwarancji, że klub wie, na co się pisze, i jest pewny startu w rozgrywkach ligowych. W obu miastach najwcześniej może to nastąpić dopiero w 2026 roku. W Rawiczu planują założyć nowe stowarzyszenie, ponieważ obecny klub jest w trudnej sytuacji i wkrótce może ogłosić upadłość.
Drymajło zależy na stworzeniu drugiej drużyny, wzorowanej na współpracy Unii Leszno i Kolejarza w latach 2017-2021, dopóki nie awansują do PGE Ekstraligi. Wtedy będą mogli wystawić zespół w Ekstralidze U24, a na razie chcą zrekompensować to sobie w inny sposób. - Tam jeździli tacy zawodnicy jak Ratajczak, Rew, Rowe, Smektała, Kubera, Lidsey czy Kurtz. Wystarczy spojrzeć, gdzie są teraz - podkreśla.
- Taki ośrodek również odniesie korzyści, bo Grmek i Knudsen prezentują poziom SGP2, czyli najlepszych juniorów na świecie. Czasami moglibyśmy nawet wysłać tam Keynana Rew, który jest jednym z czołowych zawodników do lat 24 - kończy.