Kiedy Hubert Jabłoński ukończył bieg juniorski w Częstochowie na drugiej pozycji, owację na stojąco sprawili mu nawet kibice Włókniarza. Szesnastolatek pokonujący w swym pierwszym wyścigu Mateusza Świdnickiego? Robi wrażenie. Szybko okazało się, że to dopiero początek. Młodziutki leszczynianin jeszcze tego samego dnia dorzucił do swojego rozkładu Bartosza Smektałę i Jakuba Miśkowiaka. Zawody zakończył z ośmioma punktami. Fogo Unia Leszno dopuściła świeżej krwi Jabłoński nie był tego dnia jedynym genialnym debiutantem w barwach Fogo Unii. David Bellego udowodnił, że najwyższa klasa rozgrywkowa nie jest dla niego zbyt wysokim progiem. W debiucie dla nowej drużyny wydawał się jeździć tak samo swobodnie, jak przed rokiem na zapleczu w barwach Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Zdołał wygrać podwójnie jeden z wyścigów i ostatecznie zainkasował gażę za 9 punktów. Polska kocha młodych Duńczyków Ledwo leszczynianie rozsupłali worek z genialnymi debiutantami, a już wyskoczył z niego Patrick Hansen. Gorzowianie oczekiwali na młodego Duńczyka ze sporym niepokojem. Obawiano się o jego słabszą dyspozycję w sparingach czy problemy ze zrozumieniem domowej nawierzchni, a tymczasem zawodnik U24 był chyba jedynym punktem zespołu Stanisława Chomskiego, co do którego kibice nie mogli mieć żadnych pretensji po domowej porażce z Motorem. Kibicom byłoby zresztą niezwykle trudno złościć się na chłopaka, który podczas meczu zauroczył ich wywiadem udzielonym płynną polszczyzną. Co niektórzy żartowali nawet, że wielu polskich żużlowców operuje naszym językiem mniej poprawnie od tego utalentowanego Duńczyka. Solidne debiuty oglądaliśmy także w Ostrowie Wielkopolskim. Matias Nielsen trafił do PGE Ekstraligi z najniższej klasy rozgrywkowej, a i tak nie pozwolił zjeść się tremie. Imponował uporem, walecznością, zadziornością i pazurem. Niektórym obserwatorom jego jazda przywodziła na myśl wczesne lata Nickiego Pedersena. Nie istniały dla niego stracone pozycje. Spotkanie zakończył jako drugi najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy. Czyżby przepaść pomiędzy klasami rozgrywkowymi w Polsce stawała się coraz węższa? Pierwsza i druga liga gonią swoją starszą, bogatą siostrę? Pozostaje nam czekać na kolejne spotkania, by zobaczyć czy świeża krew utrzyma temperaturę wrzenia przez cały sezon. Jeśli tak, może to okazać się znakiem dla klubów, by w przyszłym oknie transferowym spojrzały bardziej łaskawym okiem na zawodników z niższych szczebli. Żużlowców trzymających kciuki za taką tendencję moglibyśmy wymieniać bardzo długo.