Zdunek już raz usiadł do stołu z wierzycielami Tadeusz Zdunek to postać zasłużona dla gdańskiego żużla. Chyba nie będzie przesadą jeśli stwierdzimy, że to głównie dzięki jego ogromnej pasji połączonej z niemniejszym zapałem w tej chwili w Trójmieście fani dalej oglądają wyścigi czterech odważnych facetów na motocyklach bez hamulców. To właśnie ten człowiek nie zostawił klubu w fatalnej sytuacji (utrata licencji na PGE Ekstraligę w 2014, rozmowy z wierzycielami i redukcja zadłużenia) i w zaledwie sezon sprowadził go z drugiej ligi na zaplecze Ekstraligi. Na tym zapleczu startuje zresztą do dzisiaj i radzi sobie z różnym skutkiem. Czasem była walka o utrzymanie, czasem nawet finał jak chociażby w pamiętnym 2017 roku. Pewne jest jedno - ze Zdunek Wybrzeżem zawsze trzeba się liczyć, ponieważ w składzie niemal co sezon znajduje się paru perspektywicznych zawodników. W tym roku odpalił na przykład Rasmus Jensen. Duńczyk w końcówce zmagań złapał taką formę, że mało brakowało, a awansowałby do finału Grand Prix Danii. No, trzeba przyznać, iż to robi wrażenie. Liderzy opuszczą Zdunek Wybrzeże? Wrażenie na postronnych kibicach zrobiło też przedłużenie z nim kontraktu. Wielu fanów spodziewało się bowiem transferu do PGE Ekstraligi. Poza niekwestionowanym liderem, nad morzem miał też zostać między innymi Timo Lahti. Piszemy miał, gdyż zaczynają dochodzić do nas coraz bardziej niepokojące informacje o możliwym odejściu obu panów. Powód? A jakżeby inaczej, zaległości finansowe. Działacze oczywiście zapewniają zawodników, że wszystko jest w porządku, lecz ci niczego oficjalnego nie podpisali więc mogą spokojnie negocjować z innymi klubami. Jak zakończy się ta historia? Tego nie wie nikt. Nie da się jednak ukryć faktu, iż sytuacja robi się podbramkowa i w razie utraty obu skandynawskich żużlowców, Zdunek Wybrzeże czeka walka o przetrwanie na zapleczu elity. O awansie wówczas nawet nikt nie piśnie, bo zespół najzwyczajniej w świecie czekać będzie bój o utrzymanie z beniaminkiem, czyli SpecHouse PSŻ-em Poznań. Ekipa z Wielkopolski według naszych źródeł także nie będzie mogła pochwalić się spektakularnymi nazwiskami. Chociażby taki Antonio Lindbaeck najlepsze lata ma już dawno za sobą, a Rune Holta czy Kacper Gomólski mieli problemy w najniższej klasie rozgrywkowej. Tadeusza Zdunka czeka więc kolejne wielkie wyzwanie. Kibice w Gdańsku wierzą, że znany działacz wyjdzie z tego wszystkiego obronną ręką i znów pozytywnie ich zaskoczy. Skala problemu jest jednak ogromna, a różnice stron w wyliczeniach spore. Z obozu zawodników docierają wieści o zadłużeniu na poziomie nawet miliona złotych. Prezes oficjalnie mówi, że klub zalega najlepszym maksymalnie 30 tysięcy złotych. Czytaj także:Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczyłWitali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata