O tym, że Michael Jepsen Jensen trafi do Gniezna, pisaliśmy już kilka dni temu, ale klub potwierdził tę informację w miniony piątek. To właśnie transfer mistrza świata juniorów i zwycięzcy jednej rundy Grand Prix sprawił, że kibice nieco odżyli i zaczęli pisać, że w takim razie Aforti Start ostatni nie będzie. Start zapłacił za Jensena sensowne pieniądze Z naszych informacji wynika, że Jensen dostał za podpis 150 tysięcy złotych. Niewiele zważywszy na fakt, że transferem Duńczyka Start zatarł złe wrażenie i uratował okres transferowy w oczach kibiców. W ROW-ie Rybnik nie byli w tym roku zadowoleni z Jensena w 100 procentach. Miał słabszy okres, a na koniec policzono mu, że przez błędy w jeździe parowej drużyna straciła przez niego 54 punkty, ale finalnie był jednym z najskuteczniejszych zawodników drużyny. 127 punktów i 7 bonusów dało mu 10. miejsce na liście rankingowej. Najlepszy w ubiegłym roku zawodnik Startu Oskar Fajfer był jedenasty. Teraz kibice muszą pokochać Szlauderbacha i Hellstroema-Baengsa Da się co prawda słyszeć, że gnieźnieński tor nie do końca jest taki, jak lubi Jensen, ale wszystko wyjdzie w praniu, a na razie jest tak, że magia nazwiska robi swoje. Jensen dołożony do Kildemanda, Lindbacka czy Fajfera powoduje, że kibic Startu ma nadzieję, że nie wszystko stracone. Pełnia szczęścia będzie, jak klub przekona sympatyków, że Philipe Hellstroem-Baengs i Szymon Szlauderbach to mogą być równie ciekawe opcje, co Hansen. Na to trzeba będzie chyba jednak poczekać do startu ligi.