Włókniarz lekcją dla Motoru Jestem przekonany, że programy meczowe szkoleniowców Motoru Lublin i Stali Gorzów pokreślone są do czerwoności. Rewanżowy mecz finałowy w PGE Ekstralidze tak naprawdę już się zaczął wraz ze zgłoszeniem awizowanych składów. Gospodarze muszą szukać swojej szansy, choć nie trudno zauważyć, jakie atuty ma drużyna Stanisława Chomskiego. Generalnie niedawny półfinałowy mecz w Częstochowie, w którym Stal sensacyjnie wygrała 48:42, jest idealną lekcją do odrobienia dla miejscowych. Jeśli chcą złota, nie mogą skopiować błędów rywali. Przed niedzielnym finałem wszyscy zastanawiają się, czy Motor jest w stanie odrobić 12-punktową zaliczkę. Mówi się o przewadze w formacji juniorów, o wyrównanej drużynie i atucie własnego toru. Tyle tylko, że dokładnie tak samo mógł się czuć Włókniarz, który ostatecznie w meczu u siebie stracił szanse na finał. Zwyciężyły indywidualności Stali i geniusz trenera Chomskiego. Oto repecepta na pokonianie Stali Nie mam wątpliwości, że gorzowianie w Lublinie spróbują podobnych sztuczek. Co dokładnie mam na myśli? Otóż niemalże w każdym biegu pod taśmą zamelduje się ktoś z trójki - Zmarzlik, Vaculik i Woźniak. Jeśli Motor marzy o zwycięstwie, to któregoś z tych zawodników musi wykluczyć. Szczerze mówiąc na miejscu gospodarzy dałbym sobie spokój z mistrzem świata, bo ten i tak będzie wygrywał. Może zdarzy się jeden, dwa biegi, gdzie ktoś urwie się ze startu i go pokona, ale klucz do zwycięstwa leży gdzieś indziej. Lubelscy liderzy nie mogą bowiem przegrywać z Vaculikeim i Woźniakiem, jeśli marzą o złocie. Mam na myśli szczególnie Słowaka, bo jeśli ten znów pojedzie 7 razy i zdobędzie około 15 punktów, to mistrzowski tytuł pojedzie do Gorzowa. Stal bazuje na trzech strzelbach, ale wystarczy, że w tym meczu tylko jedna okaże się niewypałem i problem gotowy. To oczywiście luźne przedmeczowe rozważania, ale taktyka może się okazać w tym finale kluczowa. Tym bardziej, że Stanisław Chomski pokazał już nieraz, że wie jak wykrzesać do granic możliwość potencjał swojego zespołu. Bez wątpienia kluczowy będzie początek meczu, bo jeśli Motor prześpi pierwsze biegi, to o tytule będzie mógł raczej zapomnieć. Niemniej uważam, że walka o złoto może rozgrywać się nawet do ostatniego biegu. Mój typ? Mimo wszystko Stal. Czytaj także: Król ściany wschodniej. To on dał Zmarzlikowi kontrakt życia