Przy szalejącej w Polsce inflacji, oferta pracy w pierwszoligowym klubie za darmo brzmi co najmniej dziwnie. Życie kosztuje, w ostatnich latach kwota przeznaczona na opłaty oraz na najpotrzebniejsze wydatki wzrosła i nie zanosi się, żeby w niedalekiej przyszłości miało to się zmienić. Za "dziękuję" nikt chleba w piekarni nie kupi, tylko do zaspokojenia tych potrzeb niezbędne są pieniądze. Praca za darmo = żużel W przeszłości publikowaliśmy artykuły, które przybliżały czytelnikom pracę "dorywczą" wirażowych. Oni otrzymywali za swoją pracę wynagrodzenie, choć jest ono naprawdę bardzo symboliczne. Ogłoszenie beniaminka 1. Ligi Żużlowej pokazuje, że istnieją stanowiska jeszcze słabiej "opłacane". - Nawet w ekstraligowych klubach wpisuje się do redakcji osoby z wolontariatu. Jest główna osoba pełniąca funkcję redaktora naczelnego i działa przede wszystkim na stronie internetowej. Ewentualnie jeszcze jest copywriter do mediów społecznościowych. A reszta się uczy od lidera z doświadczeniem. Najczęściej bierze się ludzi młodych, którzy chcą coś napisać i się uczyć, a następnie dostać dobre referencje. To normalna praktyka - komentuje Jacek Gumowski, były szef marketingu Stali Gorzów. PSŻ potrzebuje pasjonatów W takim przypadku kluby szukają pasjonatów, których - zamiast pieniędzy - zadowoli przebywanie w obecności zawodników. - To dodatkowa bonifikata. Kluby PGE Ekstraligi oferują przecież wolontariuszom uczestniczenie za darmo w widowiskach najlepszej ligi świata czy dostęp do zawodników. Kluby chcą, żeby na stronie internetowej i w mediach społecznościowych pojawiały się wywiady w pierwszej kolejności realizowane przez te osoby. Są też obozy i spotkania ze sponsorami, gdzie pojawiają się zawodnicy. To szereg bonusów niewymiernych finansowo, ale są równie ważne, jeśli w redakcji pojawili się kibice danego zespołu - opowiada nasz rozmówca. "Żużlowcy też wolontariusze?" W komentarzach powstała nawet dyskusja. Pan Mateusz zwrócił uwagę, że za pracę należy się zapłata i w żartobliwym tonie zapytał, czy żużlowcy też są wolontariuszami. Administrator klubowego fanpage'a szybko odpowiedział, że on dodaje post z miłości do żużla i praca większości osób zaangażowanych w organizację zawodów opiera się na "dobrowolnym poświęceniu czasu". - Młodzi nie garną się do wolontariatów czy innych darmowych usług, ponieważ późniejszy pracodawca widzi, że są skłonni do różnych poświęceń. Podsumowując, to super nauka, dobra praktyka i wypełnienie fajnych referencji - podkreśla Gumowski. W jednych klubach wolontariuszy jest więcej, w drugich mniej. Furorę robi choćby pierwszoligowa Abramczyk Polonia, do której przed sezonem zgłosiło naprawdę wiele osób. Po zakończeniu rozgrywek klub zorganizował przyjęcie, na którym prezes Jerzy Kanclerz wszystkim osobiście podziękował. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata