Taka liczba szokuje. Tor na toruńskiej Motoarena imienia Mariana Rosego - na którym regularnie odbywają się zawody o randze zdecydowanie nie "mini", na czele z ostatnimi rundami cyklu Grand Prix w większości ostatnich sezonów - liczy sobie 325 metrów. Obiekt OK Bedmet Kolejarza Opole, rywala rzeszowian w 2. lidze jest o 4 metry krótszy. Co więcej, polska reprezentacja na czele z Bartoszem Zmarzlikiem zmierzy się w środę z brytyjskimi mistrzami świata w Glasgow, na owalu o długości 319 metrów! Szkółkowicze, o których mowa w rzeszowskim planie dosiadać mają motocykli z silnikami o pojemności skokowej 250 i 500 cm centymetrów sześciennych. Te drugie to znane każdemu kibicowi klasyczne żużlówki. Pierwsze są zaś zbudowane niemal identycznie, laik mógłby nawet nie zauważyć, że to maszyna przeznaczona dla szkółkowiczów. Najpopularniejsze zawody w tej klasie - Puchar 250 cc odbywają się na dużych ekstraligowych torach, a młodzi zawodnicy wykręcają czasy o zaledwie 5-6 sekund gorsze od swych idoli. Chcą podbić PGE Ekstraligę Dlaczego Rzeszów chce budować więc dla nich osobny obiekt? Być może dlatego, że tor przy ulicy Hetmańskiej należy do najdłuższych w kraju - liczy sobie 395 metrów, a w ostatnich latach odbywały się tam nawet zawody w long tracku. Takie "lotniska" sprawiają co prawda młodym adeptom dużo mniej problemów niż techniczne "pętelki" wymagające pełnego zawracania na łukach, ale są również bardziej niebezpieczne, gdyż z uwagi na dłuższe proste osiąga się tam znacznie wyższe prędkości. Ogromny minitor (coż za zabawna zbitka!) ma być zaledwie pierwszym z obiektów mających składać się na Centrum Sportu Motorowego. W późniejszych latach planowana jest dobudowa torów kartingowego i motocrossowego. Oprócz budowlanych wizji, w planie znalazły się także konkretne deklaracje sportowe. Stal Rzeszów zamierza w ciągu 2 najbliższych lat awansować do eWinner 1. ligi i założyć spółkę akcyjną, zaś w okresie 2028-2032 celować będą w dostanie się do najwyższej klasy rozgrywkowej.