Bartosz Zmarzlik oddając jeden bieg może niemal na pewno stwierdzić, że pozbywa się 36 tysięcy. Ma 12 za punkt, a prawdopodobieństwo zwycięstwa jest bardzo wysokie. Mniej ma np. Martin Vaculik, ale on rezygnując z jednego startu wczoraj w Ostrowie także sporo teoretycznie stracił. Można przeczytać sporo komentarzy dotyczących tego, czy żużlowcy są filantropami oddając pieniądze tak po prostu. Niektórzy dopytują, czy jest może coś o czym nie wiemy. - Wszystko zależy od umowy z danym żużlowcem. Część jest rozliczanych ryczałtem i nie zależy im na tym, by jechać pięć biegów. Nawet lepiej pojechać mniej, bo nie zużyje się sprzęt - mówi nam Marta Półtorak. Byli tacy, którzy oddawać nie chcieli W historii zdarzały się już przypadki zawodników, którzy odmawiali oddania biegu juniorowi, względnie robili to bardzo niechętnie. Pytali, z jakiego tytułu mają pozbawiać się zarobku i poniekąd mieli rację. Tym bardziej, jak w danym meczu jechali dobrze, tak jak np. Vaculik w Ostrowie. - Tutaj najważniejsze musi być porozumienie i jasne, przejrzyste zasady. Zawodnik nie powinien w trakcie meczu dowiadywać się, że nie pojedzie i ma komuś oddać bieg. To musi być ustalone wcześniej. Należy przeprowadzić rozmowę i zapytać wprost: czy jeśli mecz będzie się dobrze układać, to oddasz wyścig młodemu chłopakowi? - kończy Marta Półtorak.