To w końcu miał być ten dzień. Odkąd stworzono formułę Speedway of Nations, która zastąpiła Drużynowy Puchar Świata, nie możemy sięgnąć po złoto. Nawet mimo tego, że od lat mamy najlepszych żużlowców na świecie. Rok temu w dramatycznych okolicznościach straciliśmy tytuł, więc teraz mieliśmy sobie to odbić. Wszyscy w formie, u Brytyjczyków nie jechał Woffinden. Co więc mogło pójść nie tak? Okazało się, że wszystko. Bartosz Zmarzlik 5. Zdobył 20 punktów, więc naprawdę nie można mieć do niego pretensji, bo byłoby to śmieszne. Przegrał jednak podwójnie z Australią i to mocno naszej drużynie podcięło skrzydła. Zmarzlik punktowo zrobił swoje, był dużo lepszy niż w środę, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jest jakiś inny na torze. Może zamieszanie ze zmianą klubu tak na niego wpłynęło? W każdym razie widać u niego pewne odstępstwa od szeroko znanej normy. Patryk Dudek 1. Ośmieszył się. Zawodnik chcący wrócić do światowej czołówki w tak łatwy sposób przegrywa z Kvechem i Milikiem, czyli pierwszoligocami? Dudek w Vojens wyglądał jakby pierwszy raz jechał w tego typu zawodach. I tor nie jest tu żadną wymówką. Po prostu zawiódł i wygląda na to, że wybranie go do składu na te zawody było błędem. Mądry jednak Polak po szkodzie. Dudek jest głównym "autorem" klapy w Vojens. Maciej Janowski 2. Niewiele lepiej niż Dudek. Można mu nieco więcej wybaczyć, bo wszedł w trakcie zawodów. Wówczas o wiele trudniej jest się dopasować, ale z drugiej strony - czy my mówimy o juniorze w DMPJ czy jednym z najlepszych żużlowców świata? Janowski zarówno w środę, jak i w sobotę był po prostu wolny, bez pomysłu i planu. Widać też było, że nie radzi sobie z torem. Jego problemem było to, że radzili sobie inni.