Remis na inaugurację ligi w Grudziądzu i porażka na własnym torze z Platinum Motorem Lublin - tak przedstawia się bilans po dwóch meczach Tauron Włókniarza Częstochowa. Niektórzy twierdzą, że podopieczni Lecha Kędziory są jednym z największych rozczarowań początku rozgrywek. To dlatego Włókniarz na razie nie zachwyca Gdyby przeanalizować sobie wyniki częstochowskiej drużyny, to można dojść do kilku wniosków. Pierwszy najbardziej oczywisty to brak Kacpra Woryny, który miał być jednym z liderów. Drugi to słaba forma Jakuba Miśkowiaka, który przynajmniej na razie zbiera frycowe po zakończeniu wieku juniora. Trzeci to właśnie młodzieżowcy, którzy ze względu na małe doświadczenie najpewniej będą przeplatać mecze lepsze ze słabszymi. - Drużyna została przemeblowana. Osłabiona jest formacja juniorska. Kuba Miśkowiak z kolei stał się seniorem i już widać, że przejście wcale nie jest takie proste. Tą drużynę stać na pokonanie w zasadzie każdego, ale warunek jest prosty - wszyscy muszą pojechać na wysokim i równym poziomie. W tych dwóch pierwszych meczach tego brakowało - analizuje dla nas Wojciech Dankiewicz, żużlowy komentator. - Inna sprawa, że na razie Włókniarz nie ma łatwego wejścia w sezon. Pierwszy mecz to wyjazd na trudny teren do Grudziądza, gdzie musieli radzić sobie bez Kacpra Woryny. W drugim spotkaniu znów go brakowało, a na domiar złego do Częstochowy przyjechał wielki faworyt z Lublina - wylicza ekspert, choć najbardziej wymagających kibiców takie argumentów mogą nie przekonać. Oczekiwania związane z drużyną Włókniarza są bowiem bardzo duże. Włókniarz musi odrobić ważną lekcję Prawdziwą siłę drużyny Lecha Kędziory poznamy najpewniej dopiero po powrocie Kacpra Woryny. Być może wydarzy się to już w piątek, ale pewności na razie nie ma. Nasz ekspert przekonuje jednak, że Włókniarz musi koncentrować się na perspektywie całego sezonu. Przed rokiem zespół świetnie wyglądał w rundzie zasadniczej i w pewnym momencie był murowanym faworytem do jazdy w wielkim finale. Ostatecznie świetna forma gdzieś się ulotniła i Włókniarzowi w play-offach został tylko mecz na otarcie łez o brązowy medal. - Tutaj chodzi o to, aby awansować do play-offów, gdzie zabawa zacznie się na nowo. Uważam, że wróci Kacper Woryna i siła rażenia tego zespołu się zmieni. To dopiero początek sezonu. Nadal jestem przekonany, że Włókniarz włączy się do walki o medale. Na papierze już teraz dobrze to wygląda, a na wyniki najwyraźniej będziemy musieli poczekać - puentuje Dankiewicz.