Kiedy pytamy w rybnickim klubie o ceny karnetów, to słyszymy, że część dziennikarzy powinna pójść na korepetycje z matematyki. Bo raz, że cena 350 złotych za karnet, to wcale nie jest drogo, a dwa, że zasadniczo to w Rybniku jest najtaniej w Speedway 2 Ekstralidze. ROW Rybnik podaje proste wyliczenie Jak to możliwe? Jeden z działaczy INNPRO ROW podaje nam proste wyliczenie. Chodzi o to, że 95 procent karnetów sprzedawanych przez klub trafia do kopalń i wielkich zakładów pracy. Te dofinansowują kupno w funduszu socjalnego. Ich pracownicy dostają karnet za połowę normalnej ceny. W rzeczywistości kibic ROW-u ma stałą wejściówkę za 175 złotych. W klubie dowiadujemy się też, że ich karnet, w odróżnieniu od tych sprzedawanych przez innych zawiera też darmowy wstęp na imprezy juniorskie w sezonie 2024. Będzie ich trzy, może cztery. Posiadacz karnetu nie będzie musiał za wejście na nie płacić ani złotówki. Nawet jeśli założylibyśmy, że bilet na taką imprezę to wydatek rzędu 10 złotych nagle okazuje się, że mamy karnet góra za 140 złotych. Karnety w kopalniach to zysk dla klubu i kibiców W przypadku takiej drużyny jak ROW 140 złotych to pestka. A nawet jakby było 300, czy 350 to też trudno się burzyć. W końcu w Rybniku zbudowali skład na miarę walki o awans do PGE Ekstraligi. Gwiazdy kosztują. Ich oglądanie również. Swoją drogę, to klub wypracował ciekawy schemat. Dystrybucja biletów w zakładach pracy sprawie, że wilk jest syty i owca cała. ROW ma duży przychód z karnetów, a kibice nie muszą nerwowo liczyć pieniędzy w portfelu, bo 95 procent z nich ma stałą wejściówkę za pół ceny.