Janusz Ślączka trzy ostatnie sezony prowadził ZOOleszcz GKM Grudziądz. Efekt jego pracy można ocenić jako średni. Z jednej strony rok rocznie utrzymywał drużynę w lidze, co wcale oczywiste nie było. Z drugiej zaś nie udało mu się spełnić celu, jakim był awans do rundy play-off. Przyszło zmęczenie materiału, więc strony postanowiły się rozejść. W Grudziądzu jednak dobrze wspominają czas pracy Ślączki. - Pracę Janusza bardzo sobie cenię - mówił nam prezes tego klubu Marcin Murawski. Ślączka stanie przed jeszcze większym wyzwaniem Wszystko wskazuje na to, że nowym pracodawcą trenera Ślączki będzie Włókniarz Częstochowa. Szkoleniowiec ma być zwieńczeniem prac nad nowym sztabem, o którym wielokrotnie mówił prezes Michał Świącik. Dyrektorem sportowym został już Piotr Mikołajczak, który pracował m.in. w Betard Sparcie Wrocław. Nad rozwojem młodzieży czuwać ma Sebastian Ułamek, a niewykluczone jest pozostanie w klubie także kierownika drużyny Jarosława Dymka. Ślączka jest więc ostatnim elementem tej układanki. Powstaje jednak pytanie, czy do niej będzie będzie pasować. W ciemno można założyć, że zadania łatwego mieć nie będzie. Przekonał się o tym na własnej skórze Lech Kędziora. Dotychczasowy trener Włókniarza bardzo często był krytykowany. Kiedy drużynie nie szło, to najprościej było winę zrzucić na niego. W pewnym momencie miał też problem z utrzymaniem dyscypliny w zespole. Zarządzanie takimi osobowościami jaki Leon Madsen, Mikkel Michelsen, czy Maksym Drabik łatwe nie jest. Pod tym względem chrzest bojowy przeszedł Ślączka, który w Grudziądzu pracował przecież z Nickim Pedersenem. Z drugiej jednak strony trener nie zawsze miał wpływ na charakternego Duńczyka. Ci, którzy z bliska oglądali jego pracę mówią, że sprawia wrażenie szefa w parku maszyn, ale brakuje mu swobodnego porozumienia się w języku obcym. W Grudziądzu pomagał mu w tym miejscowy kierownik drużyny. W tym aspekcie może mierzyć się z podobnymi wyzwaniami do Kędziory, który lingwistą też nie był. Kibice się o niego martwią. Piszą, że wszystko sprzedaje W tym Ślączka może pomóc Włókniarzowi Swoją drogą trener Ślączka ma to coś, co może rozwiązać problemy częstochowian. Chodzi o umiejętność przygotowania własnego toru. To największa bolączka Włókniarza już od dobrych paru lat. Tymczasem pod tym względem w Grudziądzu radził sobie bardzo dobrze i był chwalony przez drużynę. Słynął z tego, że potrafił przygotować bardzo powtarzalną nawierzchnią. Jeśli więc Ślączce udałoby się uporać z tym problemem, to byłoby coś. Drużynie dużo łatwiej rozwijać się, gdy pewnie wygrywa u siebie i zdobywa punkty. To podstawa, aby budować pewność siebie i morale w zespole. To już końcowe odliczanie. Siedzą jak na szpilkach