Po kilkumiesięcznym, pozornym powrocie do szeroko pojętej normalności, znów wracamy do punktu wyjścia. Kraje wprowadzają lockdown, obostrzenia, w Austrii od lutego będzie obowiązek szczepień. W Bułgarii nawet szczepienie nie wystarczy do korzystania ze wszystkich usług publicznych. Ograniczona jest liczba widzów na meczach wielu lig, w Holandii gra się już znów przy pustych trybunach. Coraz głośniej mówi się o tym, że od przyszłego sezonu kilka krajów będzie chciało wprowadzić imprezy masowe tylko i wyłącznie dla zaszczepionych. Co to oznacza dla kibiców żużla? Prawdopodobnie duże kłopoty. Choć na chwilę obecną w Polsce nie rozważa się pomysłu z imprezami tylko dla zaszczepionych, ale dla tych niezaszczepionych może pojawić się problem z wejściem na stadion w innych krajach. W Polsce na razie do tego nie dojdzie Choć według oficjalnych danych w naszym kraju znowu sytuacja pandemiczna wygląda bardzo nieciekawie, na chwilę obecną poważne restrykcje nie są rozważane. Jeśli chodzi o wydarzenia sportowe i pomysł krajów zachodnich dotyczący wpuszczania tylko osób zaszczepionych, postanowiliśmy skonsultować temat z wirusolog Agnieszką Szuster-Ciesielską z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. Skwitowała sprawę krótko - Ja jestem za tym, by wpuszczać tylko zaszczepionych albo osoby, które legitymują się ważnym testem na COVID-19. Zapytaliśmy także o to, czy kibice żużla powinni się obawiać tego, że nie mają szczepienia, mogą nie wejść na stadion w przyszłym roku lub mieć problemy z wejściem na jakieś sportowe wydarzenie w najbliższym czasie. - Z moich informacji wynika, że tylko przy utrzymującej się tak dużej ilości zakażeń, rząd rozważy przywrócenie obostrzeń. Na razie nic się nie wydarzy. Osobiście jednak uważam, że paszport szczepionkowy powinien był zostać wprowadzony już dawno temu. To właśnie u nas, w Europie Wschodniej, mamy najwięcej zakażeń i zgonów - oceniła.