Oficjalne informacje o tym, że "monarchowie" - jak potocznie nazywani są żużlowcy z Edynburga - będą musieli wynieść się ze swojego stadionu, pojawiły się w maju tego roku. Promotorzy szkockiej drużyny dostali wówczas formalne potwierdzenie tego, o czym rozmawiali z właścicielami terenu, na którym znajduje się stadion. - Obecni właściciele stadionu kończą swoją przygodę w tej roli i chcą w tym roku sprzedać ten teren. Byli bardzo wspierający i klub rozumie zmianę okoliczności - przekazywali działacze za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej klubu. Koniec ponad ćwierćwiecznej przygody ze stadionem Armadale nie mógł jednak przejść bez echa. Promotorzy zorganizowali Ratho Coaches Otwarte Mistrzostwa Szkocji. Pożegnalne zawody odbyły się w połowie października i powiedzieć, że wiązały się z nimi wielkie emocje, to jak nic nie powiedzieć. - Dawało to odczucie stypy. Tak wiele twarzy wróciło po latach, a radość z ich przybycia była oczywista. Uśmiechy jednak były rzadkie, a słowa przytłumione - pisał na łamach brytyjskiego tygodnika Speedway Star Phil Lanning. Cook wspominał legendarną wygraną Pożegnanie ze stadionem było dobrą okazją do wspomnień. Najczęściej przywoływano sezon 2014, w którym żużlowcy reprezentujący klub z Edynburga wygrali Premier League, czyli ówczesny odpowiednik obecnego Championship, czyli drugiego poziomu rozgrywkowego w Wielkiej Brytanii. Monarchowie wygrali wówczas w finale jednym punktem. - Spędziłem tu wspaniałe pięć lat. Mieliśmy naprawdę świetne drużyny. Oczywiście 2014 jako pierwszy przychodzi do głowy. Nie wydaje mi się, że ktokolwiek kiedykolwiek zapomni tamten ostatni piętnasty bieg. Był po prostu elektryczny. (...) Pamiętam jak przekroczyłem linię mety myśląc "dziś w barze zejdą skrzynki piwa". Co za noc! - wspominał Craig Cook, współautor pamiętnego 5:1 w finale, w rozmowie ze Speedway Starem. Żużlowcy poznawali tam żony Jak się okazało, sportowe wspomnienia nie były jedynymi, jakie krążyły na trybunach podczas pożegnania z Armadale. Jak się okazało, na stadionie w Edynburgu połączyły się dwie pary, które do dziś pozostają w małżeństwach. Żużlowiec Theo Pijper poznał w stadionowym barze swoją obecną żonę. - Poznałem tu Carrie w 2004 roku, w barze. Poprosiłem ją o numer, ale choć nie była tego pewna, ostatecznie mi go dała. Dzisiejszy dzień jest dla niej emocjonalny. Przychodziła tu od czasu, gdy była dzieckiem. Mieliśmy tu dobry czas. Nasi chłopcy rozpoczęli swoją jazdę dla miejscowego klubu - mówił holenderski żużlowiec na łamach Speedway Stara. Na Armadale żonę znalazł też miejscowy architekt toru i toromistrz, Doc Bridgett. - To smutny dzień dla wielu osób. Żużel był wielką częścią mojego życiu od dzieciństwa. Szczególnie w Edynburgu - pracowałem tu i mieszkałem przez 35 lat, byłem zaangażowany w budowę tutejszego toru - mówił dla Speedway Stara. A jak poznał swoją żonę? - To dla mnie bardzo emocjonalne. Poznałem tu moją żonę, Muriel, w późnych latach dziewięćdziesiątych. Dzisiaj została nawet wkręcona w pomoc w strefie gastronomicznej! Nasze oczy spotkały się dosłownie przez... traktor. W tamtym czasie była lekarzem zawodów. To bardzo emocjonalny dzień dla nas obojga - podsumował Bridgett na łamach Speedway Stara. Zobacz także: Juniorzy to klucz do złota, a oni mają ich najlepszych Statek pływa czy tonie? Odnieśli się do wieści o wielkich długach Szokujące dane! Nie opłaca się wygrywać