Mateusz Wróblewski, Interia: Przygotowuje się pan do sezonu? Na zdjęciach widać, że imponuje pan formą fizyczną. Grigorij Łaguta: Dziękuję. Jak zawsze dużo trenuję, więc jestem w dobrej formie fizycznej. Byłbym zadowolony, gdybym znów mógł wystartować w polskiej lidze...Zakupił pan jakieś nowe silniki na nadchodzący sezon? Warsztat przygotowany?- A po co? Mam bardzo dobre silniki z zeszłych lat. Nie potrzebuję nowych.Jak wygląda sprawa z pana obywatelstwem? Posiada pan jakieś inne niż rosyjskie?- Mam kartę stałego rezydenta na Łotwie. Na ten moment obywatelstwo posiadam tylko rosyjskie. Możliwe, że mógłbym startować z obywatelstwem innego państwa. Mógłbym załatwić łotewski paszport, ale musiałbym zrezygnować z rosyjskiego, a mam tam rodzinę. To nie jest łatwy temat. Jakbym miał możliwość, to dawno bym już to załatwił łotewski paszport, bo mieszkam na Łotwie 15 lat. Jak się pan czuje na torze w Krośnie? Bywał pan tam na zawodach.- To świetny tor. W Krośnie startowałem niejednokrotnie i robiłem komplety. Jechaliśmy tam mecz Polska kontra Reszta Świata i nie przegrałem ani jednego wyścigu.Dopytuję o obywatelstwo i krośnieński tor, bo chodzą słuchy, że w nadchodzącym sezonie zostanie pan Wilkiem...- Nie wiedziałem o tym.... Pierwszy raz słyszę... Nie wiem kto rozsiał taką plotkę. Chociaż byłbym bardzo zadowolony gdybym miał taką możliwość. Gwarantowałbym dużo punktów, szczególnie w Krośnie.Pana transfer do Krosna mógłby zmienić układ sił w lidze. Wilki mogłyby nawiązać skuteczną walkę z GKM-em Grudziądz, Unią Leszno i Stalą Gorzów o utrzymanie.- Możliwe, ale tak naprawdę tylko mogę się dowiedzieć jakie składy mają poszczególne zespoły. Nie śledzę tego tak bardzo.Czuje pan duży głód żużla, czy motocross sprawia, że nie odczuwa pan tego za mocno?- Czuje bardzo duży głód żużla. Motocross to nie jest ta sama adrenalina co żużel. To inne odczucia.Ma pan dużo okazji do jazdy na motocyklu żużlowym?- Tu na Łotwie w ogóle nie mam okazji do jazdy na motocyklu, bo aktualnie nie ma pogody. Widzę, że inni jeżdżą w Krsko, ale tam chyba też nie jest najlepiej, bo chodzą w kurtkach.Jak wygląda informowanie przez łotewskie media o sytuacji na Ukrainie?- Na Łotwie w ogóle nie ma tego tematu. Ludzie żyją swoim życiem. Nikt się tym nie interesuje. W mediach od dawna nie są przekazywane żadne informacje na ten temat.Za to na pewno są przekazywane w rosyjskich mediach wiadomości. One odbiegają od tych, które są w polskich i ukraińskich mediach. Którym dać wiarę?- To już wiedzą chyba tylko ci, którzy tam bezpośrednio są. Może Putin i Zełeński oraz inni prezydenci, może prezydent Polski i USA? To już tyle czasu trwa... Szkoda mi sportowców po prostu. Tyle lat się przygotowywali i nie wiedzą co dalej.A w konflikcie rosyjsko-ukraińskim którą stronę pan wspiera?- Co mam panu odpowiedzieć? Mam rodzinę i w Rosji i na Ukrainie, a sam mieszkam na Łotwie. Co mam zrobić w tej sytuacji? Nie chcę nic mówić w tym temacie.Wróćmy zatem do żużla. Widzi pan na Łotwie lub w Rosji jakiekolwiek perełki, które mogą zawojować żużlowy świat?- Nie ma takich na ten moment. Na pewno nie ma takich perełek.A jak wygląda żużel w Rosji, czy na Łotwie obecnie? Ma kto szkolić młodzież?- Tylko ja mogę nauczyć zawodników żeby doszli do światowego poziomu. Na razie inni ludzie, którzy trenowali młodzież zniknęli i ich nie ma. Czyli po karierze czynnego sportowca zostanie pan zatem trenerem?- Myślę, że założę swoją akademię żużlową. Nie wiem jeszcze, w którym miejscu uda mi się to zrobić, ale chcę to zrobić, choć nie mam planów gdzie to zrobię. Rozmawiał Mateusz Wróblewski, INTERIA Zobacz również: Poszedł w ślady mentora. Czegoś takiego jeszcze nie przeżył Diamenty pchają się do nich drzwiami i oknami. Wspiera ich potentatNie pomógł mu nawet mechanik mistrzów. To ostatnia szansa