Sparta wstała z kolan. Włókniarz będzie miał problem? Jeszcze miesiąc temu pisaliśmy, że sensacja wisi w powietrzu i że ZOOleszcz GKM Grudziądz może rzutem na taśmę wyrzucić Betard Spartę Wrocław z play-offów. Być może było to kreowanie emocji trochę na wyrost, aby kibice mogli wycisnąć coś więcej z rundy zasadniczej, która w opinii wielu była mocno przewidywalna i nie miała tak dużego znaczenia, jak jeszcze przed rokiem, gdy do gry o medale wchodziły tylko cztery zespoły. Tak czy siak mam wrażenie, że tamten moment był przełomowy we wrocławskiej drużynie. Odrodził się Tai Woffinden, który znów wygląda na prawdziwego lidera. Na torze - bo broni się punktami, i w parku maszyn. Widać gołym okiem, że były mistrz świata odzyskał pozytywną energią. Za nim poszli kolejni, bo generalnie cała drużyna zrobiła wyraźny krok do przodu. Widać to było choćby nawet po jeździe juniorów w ostatnim meczu w Toruniu. Bartłomiej Kowalski mógł dać mistrzom Polski zwycięstwo, ale w decydującym momencie popełnił błąd. Lepiej jednak teraz, niż później w pojedynkach o wszystko. Bardzo podoba mi się para ćwierćfinałowa Włókniarza ze Spartą. Może to trochę stwierdzenie na wyrost, ale uważam, że mamy do czynienia z mały finałem. Oczywiście wiem, że jest Motor Lublin, ale mam wrażenie, że dysproporcja między liderem tabeli a tymi dwoma drużynami nie jest aż tak duża jak przed paroma tygodnia. Mówiąc jednym słowem - nie mamy wyraźnego kandydata do złota. A co się wydarzy w pojedynku Włókniarza ze Spartą? Szanse oceniam 50/50, choć coś mi mówi, że częstochowian czeka bardzo ciężka przeprawa. W tej parze upatruję zresztą faworyta do dalszego awansu jako lucky loser. Kluczowe spotkanie najpewniej we Wrocławiu. Mistrzowie Polski mają coraz większą siłę rażenia, dlatego częstochowianie muszą być czujni. Na razie w klubie jest duży optymizm, ale play-offy rządzą się swoimi prawami. Zobacz również:Czykali na to trzy lata. Szykuje się wielkie świętoBędzie wielki powrót? Chcą sprowadzić wychowankaPoszedł w odstawkę. Jeden bieg i pod prysznic