Partner merytoryczny: Eleven Sports

Człowiek Golloba na zakręcie. Legenda nie ma złudzeń. To ostatni dzwonek

Paweł Przedpełski po 12 latach żegna się z PGE Ekstraligą. Polak po raz pierwszy schodzi do niższej klasy rozgrywkowej, podpisując kontrakt z TEXOM Stalą Rzeszów. To wszystko jest wynikiem słabych rezultatów. Zawodnik, który dekadę temu był nadzieją polskiego żużla, z biegiem czasu tracił na znaczeniu. Po ukończeniu 21 lat zanotował tak naprawdę tylko jeden udany sezon. - Jako junior robił bardzo dużo punktów. Później nie miał jakiejś większej stabilizacji, żeby wyraźnie zaistnieć - mówi Marek Cieślak w rozmowie z Interia Sport. Teraz przed 29-latkiem rok prawdy.

Bartosz Zmarzlik i Paweł Przedpełski.
Bartosz Zmarzlik i Paweł Przedpełski./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Dekadę temu, nie tylko w Toruniu, ale również w całej Polsce, wiązano wielkie nadzieje z Pawłem Przedpełskim. Choć na motocykl żużlowy usiadł stosunkowo późno, to z miejsca potrafił rozprawiać się z najlepszymi na świecie. Sztab puszczał go z rezerw nawet za Tomasza Golloba. Jako młodzieżowiec dojrzewał przy polskim mistrzu świata z 2010 roku. Od tamtej pory minęło jednak sporo czasu.

Ogromna zapaść Polaka, był cieniem samego siebie

Wyraźny regres nastąpił tuż po skończeniu wieku juniora. Przedpełski nie odnalazł się w dorosłej ścieżce kariery. Swoich sił próbował także w Częstochowie, ale nic większego z tego nie wyszło. Pewnym punktem zwrotnym był życiowy 2021 rok, w którym niespodziewanie awansował do Grand Prix. Z perspektywy czasu był to jedynie chwilowy przebłysk formy.

- Paweł jako junior robił bardzo dużo punktów. To jest fajny chłopak, lecz później nie miał jakiejś większej stabilizacji, żeby wyraźnie zaistnieć. To było na zasadzie wyda lub nie wyda. Po prostu lubi ten sport, więc nadal go uprawia. Na pewno trzeba mu oddać, że w całej swojej karierze trochę tych punktów dla Torunia przywiózł - tłumaczy Marek Cieślak.

Groźna sytuacja w meczu Plusligi! Siatkarz przeskoczył... ławkę. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Rok prawdy, to może go pogrzebać

29-latek już w zeszłym roku nadszarpnął zaufanie w macierzystym KS Apatorze. Tylko jednym bardzo udanym meczem uratował swój kontrakt w Toruniu. Była to jednak ostatnia szansa. Po fatalnym rozpoczęciu tegorocznego sezonu cierpliwość się skończyła. Przedpełski tym samym żegna się po 12 latach z PGE Ekstraligą. Przed nim rok prawdy, w którym musi wiele udowodnić. Nieuniknione, że może osiąść w Metalkas 2. Ekstralidze na stałe.

- Nie chcieli go już w Toruniu, a na dodatek nie miał innych ofert z Ekstraligi, więc poszedł do Rzeszowa. Jakie odbudowanie? Uważam, że po prostu chce sobie nadal pojeździć, bo nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Trafił mu się dobry klub, który jest stabilny finansowo - podkreśla.

- Lepiej startować w tej pierwszej lidze i zdobywać dwucyfrówki. Wtedy jest większa radość z jazdy. Szczerze powiem, to ta pierwsza liga też wcale nie jest taka łatwa - kończy.

Paweł Przedpełski/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Robert Lambert (kask niebieski) i Paweł Przedpełski (kask czerwony)/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Paweł Przedpełski w parku maszyn./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem