Czasami nie trzeba być wielkim zawodnikiem, by budzić podziw obserwatorów. Daniel Klima to młody, czeski żużlowiec, w Polsce raczej szerzej nieznany. Startuje głównie w zawodach w ojczyźnie, ale pokazuje się również w imprezach międzynarodowych. Całkiem dobrze wypadł podczas pardubickiego święta speedwaya, gdzie zgromadziło się wielu jego kibiców. Klima potrafi świetnie wystartować, a wówczas nawet tym teoretycznie lepszym rywalom jest naprawdę trudno go wyprzedzić. Gdy wysunie się na czoło stawki, przesuwa się do tyłu i dodaje prędkości swojej maszynie, jadąc nieco long-trackowym stylem.Kibicom bardzo się to podoba, czemu dają dowód głośno wiwatując na jego cześć. Choć Klima ma jeszcze wiele braków w technice jazdy, to dzięki takiemu stylowi zaczyna być w obrębie zainteresowań polskich kibiców. W Pardubicach niektórzy dopytywali Czechów o informacje na temat Klimy. - Fajny ten chłopak. Taka krzyżówka Zmarzlika z Jarmułą. Ile on ma lat? W niższych ligach mógłby sobie poradzić - takie dywagacje często dało się słyszeć. Sam Klima zapewne chciałby pokazać się w Polsce, bo nie ma lepszej promocji dla żużlowca. Podpatruje mistrza Zmarzlika? Jeden z kibiców po zawodach w Pardubicach zapytał nieco żartobliwie Klimę o to, czy wzoruje się na Zmarzliku. Ten się uśmiechnął i nic nie odpowiedział. Gołym okiem widać jednak, że Czech podpatruje Polaka. Na nagraniach z jego biegów, jakie można obejrzeć na YouTube, da się jednoznacznie dostrzec wielkie podobieństwo w sylwetkach obu żużlowców. Oczywiście Zmarzlik jest w stanie jechać tak w każdym fragmencie toru i w każdy momencie biegu, a Klima na razie robi to w określonych chwilach i raczej głównie na prostej. Chęć skopiowania sylwetki Zmarzlika jest jednak interesująca. Trudno powiedzieć, czy faktycznie Klima mógłby już startować w polskiej lidze. Być może odnalazłby się np. w PGE Ekstralidze U24, gdzie miałby rywali w swoim zasięgu. Kwestia dotyczy głównie spraw sprzętowych, bo wiemy dobrze, że w Czechach nie jest tak łatwo o sponsora, jak w Polsce. Młodzi Polacy mają już swoje busy i profesjonalne teamy, podczas gdy młodzi Czesi często przyjeżdżają na zawody z przyczepką i jednym mechanikiem, którym przeważnie jest ojciec. Z takim zapleczem w Polsce raczej nie ma czego szukać.