Czech został przywitany gwizdami, bo z kibicami Polonii od jakiegoś czasu ma na pieńku. W ciągu dwóch spotkań, dwa razy doprowadził do groźnych upadków żużlowców tego klubu, a po jednym z nich starł się z fanam schodząc do parku maszyn. Kvech niesamowicie się odpalił, chciał nawet bić się z jednym z kibiców, ale został powstrzymany wtedy przez osoby postronne. Jak sam później mówił, najbardziej z równowagi wyprowadziły go obelgi dochodzące z trybuny nad parkiem maszyn. Sprawa rozeszła się po kościach, ale przy Sportowej Kvech lubiany nie jest. Tydzień temu Kvech fatalnie pojechał podczas bydgoskiej rundy SEC. Zdobył jeden punkt, totalnie gubił się na torze. Dla miejscowych kibiców był to dobry sygnał, bo istniała duża szansa, że to się choć częściowo powtórzy w lidze. Nic bardziej mylnego. Kvech wyciągnął wnioski i w niedzielę pojechał kapitalne zawody. Sytuacja bliźniaczo podobna do tej z 2006 roku. Wówczas Sławomir Drabik kilka tygodni przed bydgoskim finałem MPPK kiepsko wypadł w lidze na tym samym torze. Następnie przyjechał na kolejne zawody i wraz z Sebastianem Ułamkiem zabrał radość miejscowym, którzy byli pewni zwycięstwa, zwłaszcza że jechali z Jonssonem w składzie. Co on robił! Przypomnieli sobie Golloba Podczas niedzielnego spotkania Kvech jechał po prostu kapitalnie. Odbijał się od bandy, na prostej praktycznie przelatywał obok gospodarzy, którzy nawet nie próbowali jeździć tak samo. Czy to beczka śmierci? Czy to Gollob? A może Sajfutdinow z Częstochowy 2019? Kibice byli w szoku, bo Kvech jechał jak natchniony. Mało tego, to on też ostatecznie "przyklepał" awans ROW-u. Wygrał piętnasty bieg, łącznie zdobył z bonusami 15 punktów i zaliczył jeden z najlepszych występów w karierze. Jazda Kvecha była brawurowa, praktycznie co chwilę sprawiał wrażenie jakby miał się przewrócić. Pod bandą nabierał jednak niesamowitego przyśpieszenia i nie dało się go zablokować. Dokładnie w ten sposób zresztą rozegrał też bieg 15., w którym nie wystartował jakoś szałowo. Poszedł jednak po tzw. kickboardzie (dolna, drewniana część bandy) i tyle go widzieli. Tak jeżdżą tylko ci, którzy są absolutnie pewni swoich umiejętności. W niedzielę Kvech przypomniał bydgoszczanom dawne czasy, bo tak na tym torze umiał jeździć praktycznie tylko Tomasz Gollob.