Jeszcze kilka lat temu kibice z wielkim utęsknieniem czekali na zawody w stolicy Czech. Legendarny stadion, mnóstwo kibiców, świetne jedzenie i przepiękne miasto. Dodatkowo weekend w Pradze można było zorganizować za naprawdę śmieszne pieniądze. Większość żużlowych kibiców nie śpi w drogich hotelach. Często wybierano akademiki lub po prostu tanie hostele. Niektórzy rozbijali nawet mini-obozy. Atmosfera tam była świetna. Ceny biletów na zawody także nie były wysokie. Te czasy jednak już minęły. Obecnie w Pradze należy liczyć się z bardzo dużym wydatkiem. Podrożały noclegi, usługi, a przede wszystkim bilety na zawody. Nawet kiepskie miejsca na łuku to koszt prawie 300 zł! Choć kibice często przyzwyczajeni są do rosnących zwłaszcza na polskich rundach cen, to jednak takie stawki w stolicy Czech niejednego zaszokowały. Jeśli komuś mało, to możemy dodać, że za miejsca na prostej należy zapłacić blisko 500 zł. Bardzo wielu fanów nie będzie po prostu na to stać. Kibice: w tym roku nie jedziemy! - Chyba ich pogięło. Absolutnie nie wydam takich pieniędzy. Z roku na rok Praga jest coraz droższa i choć kocham tam jeździć, nie jestem baranem. Przecież za 500 zł można w ramach fajnej promocji polecieć do Chorwacji wiosną - pisze w mediach społecznościowych pan Piotr z Wrocławia. Sprawdziliśmy. Ma rację. W kwietniu loty do Zadaru mogą zamknąć się w 120 zł w obie strony, a 380 w zupełności wystarczy na dwa noclegi. Może nawet na trzy. Niech to najlepiej zobrazuje sytuację. Wiele zatem wskazuje na to, że w Pradze mocno przejadą się na podwyżkach. Już ostatnie lata to nie było to samo, co wcześniej. Łatwo dostrzegalne były puste miejsca na trybunach. W większości podyktowane cenami biletów, już wówczas wysokimi. Niektórym też ta lokalizacja się przejadła. W Pradze turnieje bowiem są organizowane rokrocznie. Niektórzy jadą tam w tym roku nawet dwudziesty raz. Są tacy, którzy to lubią. Inni wolą odłożyć na wyjazd do nieznanego sobie miejsca.