Piotr Pawlicki jest starszy od Bartosza Zmarzlika o zaledwie rok. Wychowanek Unii Leszno sięgał po indywidualne mistrzostwo świata juniorów w sezonie 2014, jego rywal 12 miesięcy później. W 2018 roku leszczynianin wywalczył tytuł najlepszego żużlowca Polski. Ta nagroda bardzo długo stanowiła największy kompleks Zmarzlika, któremu w finałach IMP zawsze czegoś brakowało. Do cyklu Grand Prix awansowali niemalże równocześnie. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że dziennikarze i kibice kochali ich ze sobą porównywać. Ich medialne zestawienia wyglądały o tyle atrakcyjniej, że obaj Polacy byli jak ogień i woda - Zmarzlik grzeczny i ułożony, Pawlicki znacznie bardziej kolorowy, o nieco szaleńczym wizerunku. Choć na torze obu zdarzało się przeholować podczas wyścigu, to większe cięgi od opinii publicznej zbierał zawsze ten starszy. Takiej opinii nie zdobywa się przypadkiem. Odkąd Pawlicki słyszał wyrok za bójkę skazujący go na pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata, przywarła do niego łatka agresywnego. Przez wiele sezonów kibice czekali na mecze Fogo Unii ze Stalą Gorzów jak dzieci na święta Bożego Narodzenia. Wyścigi Pawlickiego ze Zmarzlikiem były cudowną reklamą dla ligi. Wyrównane na bardzo wysokim poziomie, balansujące na cienkiej granicy oddzielającej męską walkę od jazdy bandyckiej. Setki tysięcy telewidzów śledziły je z zapartym tchem. Niestety, to już przeszłość. Ścieżki obu panów zaczęły rozchodzić się po sezonie 2020. Zmarzlik obronił tytuł mistrza świata i rozpoczął mozolny marsz w stronę zostania najlepszym zawodnikiem w historii czarnego sportu, zaś Piotr Pawlicki wypadł z cyklu Grand Prix i pozostał solidnym ligowcem, ulubieńcem kibiców z Leszna. Wkrótce rozpoczął się jego regres. W dwóch ostatnich kampaniach coraz trudniej dostrzec w nim zawodnika, któremu przed laty wróżono mistrzowskie tytuły i ogromną sławę. Choć ma zaledwie 28 lat, wielu ekspertów już skreśliło jego szanse na ewentualne triumfy w Grand Prix. Co spowodowało tak znaczący regres? Przede wszystkim ukiszenie we własnym sosie. Pawlicki to nie typ skupionego wyłącznie na sporcie Zmarzlika. Kiedy jednak jego pozatorowe ekscesy zaczęły nabierać na sile, w Lesznie nie do końca potrafiono sobie z nimi poradzić. Nie brakuje opinii, że tamtejsze środowisko pozwalało swojej gwieździe, ulubieńcowi kibiców na zdecydowanie zbyt dużo. Jeśli to prawda, to recepta na jego powrót do czołówki jest prosta - musi odciąć pępowinę i wyruszyć poza rodzinne miasteczko. O zainteresowanie na rynku nie będzie mu trudno. Jest jednym z czołowych polskich seniorów, większość klubów PGE Ekstraligi przywitałoby go u siebie z otwartymi rękoma. Nowe środowisko, nowe miasto, nowy klub, nowe cele - na takich przeprowadzkach korzystało już wielu sportowców. Czy Pawlicki podejmie wyzwanie? Środowisko żużlowe powinno trzymać za to kciuki? Taki zawodnik na najwyższym poziomie to niemalże nasza racja stanu!