Cóż, koniec z żużlową kanikułą ! No, gdy chodzi o żużel tradycyjny, to trzeba jeszcze poczekać miesiąc z okładem, ale - czekając na "czarny sport" - możemy się cieszyć chociaż tym, co jest dostępne, czyli Ice Speedwayem. Postulowaliśmy w Polsce i FIM - Europe zgodził się z tym łaskawie, żeby mistrzostwa Europy na żużlu na lodzie przeprowadzać nie pod koniec roku kalendarzowego, jak ostatnio, tylko na jego początku. Tak się stało i paradoksalnie już po dwóch miesiącach - bo ostatnie Mistrzostwa Europy 2021 w tej dyscyplinie sportu odbyły się w Tomaszowie Mazowieckim dopiero co, w grudniu - miał miejsce pierwszy z dwóch turniejów finałowych ME 2022 w Sanoku. Wyniki fanom sportów motorowych są znane, ale tylko przypomnę, ze dwa pierwsze miejsca wywalczyli Rosjanie, a trzecie miejsce zdobył Austriak, wyprzedzając Niemca. Polak, Michał Knapp wygrał nawet jeden bieg i ostatecznie był na miejscu dziewiątym. Pierwszy krok w kierunku powrotu na tron uczynił Rosjanin Soliannikow - mistrz Starego Kontynentu sprzed dwóch lat. Ten sam, który upadł podczas finału ME kilka tygodni temu, ale na Podkarpaciu sięgnął po zwycięstwo. Tym razem podczas dekoracji nie doszło do skandalu, który miał miejsce w grudniu 2020. Otóż Rosjanin z charakterystyczną dużą czarną brodą, ortodoksyjny muzułmanin nie podaje, zgodnie z zasadami Islamu, kobietom ręki (poza własną żoną). Nie wiedziała o tym polska wiceminister sportu, która przyjechała wręczać medale ME i jej dłoń, ku konsternacji wszystkich obecnych, zawisła w powietrzu. Sprawa stała się głośna, choć na szczęście nie zrobiono z tego "story" w mediach. Interweniowały z oburzeniem różne ważne struktury międzynarodowe, ale sprawa rozeszła się po kościach. Teraz bardzo dbano o to, ażeby Rosjaninowi podawali rękę sami faceci. Tak też się stało. Wiem coś o tym, bo jako Patron Honorowy ME składałem mu i tym razem gratulacje. Za miesiąc bez czterech dni drugi turniej finałowy ME w Ice Speedwayu w Tomaszowie Mazowieckim. Będzie ciekawie. Na koniec jeden jeszcze polski wątek: w Sanoku do samych baraży o finał świetnie spisywał się gość z Niderlandów Jesper Iwema, którego mama jest Polką, a on sam po polsku mówi (a przynajmniej próbuje). Sam sobie sfinansował "camp" w Rosji. Jest ambitny, efekty widać. Na pewno będę za niego w przyszłości trzymał kciuki. Przecież to nasz rodak, po matce, bądź co bądź.