Zmiany w regulaminie jak majtki Reformy w języku staropolskim oznaczały... majtki. Teraz mają inne znaczenie, ale czasem dostrzegam pewne podobieństwo: w jednym i drugim przypadku coś tam... ciągnie. Utworzono dodatkowe rozgrywki, aby dać szansę na jazdę zapleczom klubowym. To wersja oficjalna. Też prawdziwa - bo oczywiście także w dużym stopniu chodzi o to, aby zatrzymać kolosalne pieniądze, które przyszły do Speedway Ekstraligi i w sporej mierze trafiły do jej klubów z tytułu praw telewizyjnych. Dotyczyło to również zawodników, żeby po dwakroć czy trzykroć nie zwiększać ich i tak olbrzymich zarobków (mówimy o najlepszych) - no to wymyślono formułę nowej, powiedzmy, ligi. Żeby było jasne: ten twór, składany trochę naprędce, na kolanie, może mieć swoje plusy. Oczywiście zobaczymy jak to wyjdzie "w praniu". Ale to już było Poszerzono też play-offy do sześciu drużyn. Pomysł nie nowy, bo już wcześniej było to realizowane, z jakichś jednak powodów tego zaniechano. Nie daje to nam do myślenia? W praktyce oznacza, to osłabienie znaczenia rundy zasadniczej, ponieważ nie będzie już tej dramatycznej walki "o wszystko", aby wejść do "czwórki", skoro jest "szóstka". Można się spodziewać - proszę wybaczyć szczerość - że Grudziądz z Ostrowem Wielkopolskim będą bić się o to, żeby nie spaść, a reszta powalczy w "szóstce" play-offów. I mniej więcej wiadomo, kto w nich będzie. Oczywiście kolejność jest ważna, bo lepiej w ćwierćfinale nie wpaść od razu na Wrocław. Dla mnie rozdmuchanie formuły play-off jest i ciekawe i kontrowersyjne. Z jednej strony będzie więcej meczów, a to oznacza więcej radości dla kibiców i więcej możliwości zarobku dla klubów z tytułu biletów na ten jeden mecz więcej. To z kolei też większe apanaże dla zawodników. Ci akurat źle nie mają. Strzał w dziesiątkę Tajemnicą poliszynela jest, że za podpis mistrzowie biorą milion złotych, a za każdy punkt osiem tysięcy. Najlepsi juniorzy niewiele mniej, a to między innymi dzięki temu, że nie dopuszczono juniora zagranicznego - w słusznej trosce o przyszłość polskiego żużla, ale na zasadzie "coś za coś": nie patrząc już na kasę klubów, które muszą przepłacić polskiego juniora. Najlepsi młodzieżowcy za parafkę biorą, z tego, co słyszymy osiemdziesiąt procent tego, co najlepsi seniorzy, a więc 800 tysięcy, a za punkt też podobno 8 tys. A ja powtórzę niczym Katon Młodszy: "Ceterum censeo Cartaginam delandam esse". Czyli przedkładając na język polskiego żużla: "Zaprawdę powiadam Wam - Speedway Ekstraliga powinna być powiększona do dziesięciu drużyn"