Dziś Święto Niepodległości, więc warto i przede wszystkim trzeba pomyśleć o tych wszystkich, którzy ginęli, przelewali krew, walczyli "żeby Polska była Polską". Był taki czas, kiedy nasi sportowcy np. na igrzyskach w Londynie w 1908 i w Sztokholmie w 1912 roku, owszem, startowali, ale reprezentowali obce kraje - naszych okupantów i zaborców. Dziś herosi z orzełkiem na piersi walczą w biało-czerwonych barwach i o to, by wysłuchać "Mazurka Dąbrowskiego". W Święto Niepodległości znakomicie wpisuje się ważna książka, która ukazała się dosłownie w przededniu naszego święta narodowego: została zaprezentowana 9 listopada w Muzeum Sportu w Warszawie, a 10 listopada w Muzeum Śląska w Katowicach. Chodzi o: "Sportowcy dla Niepodległej. Opowieść na Rok Powstań Śląskich". Miałem prawdziwy zaszczyt napisać przedmowę do tej szczególnej publikacji jako jeden z inicjatorów jej wydania, także jako członek Prezydium Zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ale przede wszystkim jako wnuk Henryka Karola Czarneckiego, który brał udział w śląskim zrywie sto lat temu. Zgłosił się na ochotnika, aby walczyć z bronią w ręku, ale mądre władze powstańcze od razu uznały, że dla Sprawy Polskiej lepiej będzie, aby mój dziadek - dyrektor polskiego teatru w Sosnowcu jeździł po terenach plebiscytowych i wystawiał sztuki w języku polskim. Prawie zawsze były to pierwsze przedstawienia i operetki w naszym ojczystym - począwszy od "Halki" Moniuszki, której wcześniej zrobił premierę w Łodzi w 1918 roku. W książce jest zdjęcie dziadka z charakterystycznymi dla tej epoki bujnymi wąsami sterczącymi do góry i kruczowłosą fryzurą (miał wtedy trzydzieści parę lat). Autorkami książki są Katarzyna Janiszewska, Magdalena Stokłosa, Aleksandra Wójcik. Bohaterami zaś sportowcy, którzy w różny sposób pracowali lub walczyli na rzecz polskości Śląska. Jedni z nich wprost z bronią w ręku, inni przyjeżdżając z Krakowa, Lwowa czy Warszawy i rozgrywając mecze, w których zwyciężając Niemców współtworzyli poczucie polskiej narodowej dumy u Ślązaków. Moją przedmowę zatytułowałem "Górny Śląsk. 1919-1921. Mecz o Polskę ", a potem nalazły się sylwetki m.in. następujących bohaterów: Alojzego Budnioka, Teofila Paczynskiego, Henryka Reymana, Rudolfa Wacka, Teodora Zaczyka czy Lucjana Kuleja. "Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej"- pisał Cyprian Kamil Norwid. Pozycja, o której piszę jest dobrą ilustracją słów Wieszcza. Jeżeli uważamy historię Polski, w tym historię polskiego sportu jako sztafetę pokoleń - a przecież tak jest - to warto znać, ale też przypomnieć nazwiska ludzi, którzy przed nami tę Biało-Czerwoną pałeczkę nieśli. Także w tych czasach i w tych miejscach, gdzie chodziło nie tylko o sportowe zwycięstwo, ale o życie i wolność.