Wrócił typowy Madsen Za nami kapitalna inauguracja Tauron SEC, czyli IME w Rybniku. Ściganie było naprawdę przednie. Prezes ROW-u Rybnik, Krzysztof Mrozek, który jako pierwszy poznał się na Grigoriju (już nie "Griszy"!) Łagucie, bo ten przewalił go równo (podpisał dokument, że obiecuje jeździć w Rybniku po zakończeniu dyskwalifikacji za doping, mając do tego zobowiązania finansowe do klubu - a potem dał nogę do Lublina) oceniał, że na stadion przyszło 7 tysięcy widzów. Organizatorzy z One Sport twierdzili, że było pod 6 - więc ja, jako Patron Honorowy SEC już siódmy rok z rzędu, a jednocześnie człowiek kompromisu przyjąłem wersję, że pierwszy turniej obejrzało z trybun 6,5 tysiąca ludzi. Leon Madsen jak przystało na typowego Madsen, odrodził się w trakcie zawodów niczym Feniks z popiołów. Po dwóch seriach miał zaledwie jeden punkcik i zdawało się, że po trzeciej zaśpiewa niczym Greg Zorba: "Jaka piękna katastrofa". A potem "pozamiatał" trzy biegi, poradził sobie w barażu rozgrywanym nie jak w GP: dwa wyścigi i ośmiu zawodników, tylko jedna gonitwa, w której uczestniczą zawodnicy, którzy zajęli miejsca od 3 do 6 - by ostatecznie wygrać wielki finał. Boski Alvaro z Danii zgasł Jego rodak i aktualny mistrz starego kontynentu - Mikkel Michelsen, gdy spotkaliśmy się na murawie przed prezentacją zawodników, "Mazurkiem Dąbrowskiego" i otwarciem przeze mnie zawodów, najpierw zwrócił się do mnie... po polsku (sic!), a potem zwyciężył w cuglach cztery biegi, by w piątym ustąpić tylko Madsenowi. W finale młodszy z duńskiej koalicji, jechał po starcie na trzecim miejscu, ale wyprzedził go Patryk Dudek i to aktualny brązowy medalista SEC mógł się cieszyć z lokaty na podium. Michelsen, który zapuścił czarnego wąsa i wygląda jak bohater brazylijskiego serialu z gatunku opery mydlanej, choć nie wszedł nawet na "pudło" uzbierał tyle punktów, że to on jest liderem cyklu. Drugi w Rybniku rewelacyjny Janusz Kołodziej zapisał na swoim koncie tyle samo "oczek", ale to straniero Motoru Lublin jest od niego wyżej w klasyfikacji przejściowej cyklu. Trzeba przyznać, że organizatorzy mieli niezłego nosa obdarowując "dziką kartą" na cały cykl właśnie 38-latka z Tarnowa. Chłopak przeżywa w tym roku drugą młodość i jest dla Fogo Unii Leszno prawdziwym skarbem. Jednorazowego "dzikusa" na Rybnik dostał tutejszy wychowanek, hanys, jak się patrzy, Kacper Woryna, który do pierwszej "szóstki" nie wszedł, ale nie można powiedzieć, że dał plamę. Pokazał się z jak najlepszej strony. Jego dziadek, śp. Antoni Woryna, dwukrotny drużynowy żużlowy mistrz świata z reprezentacją Polski w latach 60-tych i legenda ROW-u Rybnik, mógł z ukontentowaniem patrzeć na swojego wnuka wychylając się z żużlowego nieba. Następny turniej SEC w Niemczech. Już teraz jako Patron Honorowy serdecznie zapraszam wszystkich do Güstrow (oby tor był lepszy niż ten obciach na GP w Teterow) w pierwszą sobotę sierpnia. A już w najbliższą sobotę w Grudziądzu pierwszy turniej IMP. Jako Patron Honorowy także tej imprezy zapraszam również - i równie serdecznie!